sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 40. - Po krótkim czasie możesz stać się dla kogoś kimś ważnym a po jakimś czasie nikim.

Okazało się, że na pomoście znalazł się pies, którego właściciel przebiegł zaraz na plaże. Usiadł z nim na pomoście i robił zdjęcia zachodzącemu słońcu. Gdy wychodziłam na plażę, właściciel podszedł do mnie i niezręcznie się uśmiechnął. Był młody i przystojny.
- Przepraszam panią bardzo za Diny, ale jest jeszcze szczeniakiem i nie potrafi się opanować. - przyznał. Pies zaszczekał i usiadł przy jego nodze.
- Nic nie szkodzi. - odpowiedziałam i ubrałam spodnie.
- To dobrze. - przyznał nieznajomy. - Może w ramach rekompensaty dałaby pani zaprosić się na kawę?
Spojrzałam na niego, widać było, że na prawdę głupio mu za Diny.
- No dobrze. - zgodziłam się. - Jestem Serine. - wyciągnęłam do niego rękę.
- Po prostu GD. - odpowiedział z uśmiechem i uścisnął moją dłoń. - Chodźmy więc.
Zapiął Diny smycz i wyszedł razem ze mną z plaży. Stanął ze mną przy moim motocyklu i dokładnie go obejrzał.
- Cudo. - przyznał.
- Dziękuję. - odpowiedziałam krótko i  delikatnie się uśmiechnęłam.
- Znasz może kawiarnię Cofe Shoot ? - zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. - Spotkamy się tam za 30 minut ?
- Pewnie. - przyznałam. Założyłam kask, a chłopak poszedł do swojego samochodu. Okazało się, że to muscle car w czarnym macie. Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam do kawiarni. Gdy tylko byłam na miejscu, uderzył we mnie piękny zapach kawy i świeżego sernika. Zbliżał się czas spotkania, zamówiłam więc dwie porcje ciasta i czekałam na GD. Chłopak wpadł do kawiarni, zamówił dla nas kawę i usiadł obok mnie.
- O, sernik. - powiedział i spojrzał na mnie. - Dziękuję.
- Nie ma za co. - przyznałam. Wziął trochę sernika i podniósł wzrok z nad talerzyka, wprost na mnie.
- Wiec Serine, skąd jesteś ? - zapytał - Nie masz typowo Koreańskiej urody.
- Tak, masz rację, pochodzę z Polski. - odpowiedziałam. Byłam dumna, że jestem polką.
- Polskie dziewczyny muszą być piękne. - powiedział i uśmiechnął się męsko.
- To prawda. - zachichotałam i upiłam łyk kawy, która przed chwilą przyniosła kelnerka.
Rozmawialiśmy w najlepsze. Gdy wychodziliśmy z kawiarni, było już ciemno.
- Dziękuję Ci za mile spędzony czas. - przyznał GD.
- Ja też dziękuję. - odpowiedziałam mu.
- Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się spotkamy. - powiedział chłopak. Pokiwałam głową twierdząco. Pożegnaliśmy się i każde ruszyło w swoją stronę. Po kilku minutach byłam już w domu. Usiadłam  w pokoju na łóżku. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Dzisiejszej nocy czułam się gorzej niż zwykle. Amnezja i złość Kaia sprawiły, że sen okazał się koszmarem.

[2 tygodnie później]
Kolejny dzień zajmowałam się sprawozdaniem. W ciągu tygodnia zdążyłam zapomnieć co działo się jeszcze kilkanaście dni temu. Zakręciłam się na krześle i załamałam ręce. Oparłam głowę o biurko i zaczęłam zastanawiać się co ja tu robię. Nie nadawałam się do tak wielkiej korporacji, w której pracowała moja mama. Mimo papierkowej roboty, miałam jeszcze kilka innych zadań. Ten tydzień wykańczał mnie coraz bardziej. Cieszyłam się jednak, że zastępstwo kończy się już jutro i moja mam wraca na stanowisko. Gdy tylko wyszłam z biura, na dole w holu czekała mnie niespodzianka.
- Hej. - powiedział GD - Co Ty tu robisz ?
- Pomagam mamie. - przyznałam. O ile można to było nazwać pomocą. - A Ty ? - zdziwiłam się
- Wytwórnia chce podpisać jakiś kontrakt i muszę przeczytać dokumenty. - powiedział
- Czyli to dla Ciebie pisałam te wszystkie sprawozdania. - powiedziałam głośno - Kwon Ji-yong ?
- Tak, dokładnie. - uśmiechnął się. - Dobrze, nie będę zajmować Ci czasu. Miłego dnia. - powiedział i wszedł z zarządem do sali konferencyjnej. Wyszłam z budynku, gdzie czekała na mnie kolejna niespodzianka. Gdy tylko zauważyłam chłopaka, stanęłam. Po chwili jednak ruszyłam przed siebie.
- Hej, Serine, zaczekaj. - powiedział chłopak i złapał mnie za rękę.
- Jeśli przyszedłeś tu w spawie Kai, nie licz, na to, że to da cokolwiek. - powiedziałam zła. Dosłownie w momencie przypomniałam sobie o wszystkim. Cała sytuacja wróciła do mnie niczym bumerang.
- Nie Sisi. - przyznał brunet. - Przyszedłem bo mocno tęsknię.
Odwróciłam się do niego ze złością. Jednak kiedy zobaczyłam jego oczy, uspokoiłam się.
- D.O. ja też tęskniłam. - wyznałam mu prawdę. Chłopak mocno mnie przytulił.
- Chodź. - zaciągnął mnie za rękę do samochodu. Po kilku minutach przyjechaliśmy pod mój dom. Wbrew temu co myślałam, zaciągnął mnie na górę i zamknął za sobą drzwi. Usiadłam i spoglądałam na niego podejrzliwym wzrokiem.
- Porozmawiajmy. - powiedział i opadł na sofę.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na rozdział 10, www.noreneh.blogspot.com

czwartek, 28 stycznia 2016

Rozdział 39. - Stojąc nad przepaścią, w krótkiej chwili musisz nauczyć się latać.

*Luhan*
Przyjechałem na lotnisko. Wyszedłem z samolotu i skierowałem się do hali. Przeszukałem każdy zakamarek i kąt tej zasranej hali.
- Oczywiście, zapomnieli o mnie. - zdenerwowany powiedziałem do siebie. Zmęczony usiadłem na ławce przed lotniskiem. - Luhan mogłeś się tego spodziewać. - podsumowałem. Wyjąłem telefon i wybrałem numer Kaia. Odpowiedziała mi tylko poczta głosowa. No pięknie. - pomyślałem. Moją uwagę jednak przykuła dziewczyna biegnąca w moją stronę. Czarnowłosa ślicznotka rzuciła się na moją szyję, mocno tuląc.
- Boże, Lu, ale Ty się zmieniłeś. - powiedziała z uśmiechem
- Maleńka Su? - zapytałem z niepewnością.
- Już nikt do mnie nie mówi Su. - odpowiedziała ciągle się uśmiechając - W końcu jesteś. Nawet nie wiesz jak cię tu brakowało.
- Ja też się stęskniłem. - uściskałem ją jeszcze raz. - Gdzie Kai ?
Sisi milczała.
- Stało się coś ? - chciałem wybadać jak daleko mogę się posunąć.
- Wolę uniknąć tego tematu, na prawdę. - powiedziała. Widać było, że jest poddenerwowana, ale dobrze to maskowała. - Przepraszam, że się spóźniłam. No i niestety nie mam dobrego transportu do powrotu.
- A czym takim jesteś ? - zapytałem z ciekawości
- Motocyklem. - odpowiedziała i po raz kolejny obdarowała mnie szczerym uśmiechem. - Ale spokojnie, tam stoi taksówka, która zawiezie cię do chłopaków. - wskazała palcem - Ja niestety muszę gdzieś jeszcze jechać, ale możemy zobaczyć się gdzieś późnym wieczorem jeśli chcesz.
- Pewnie, dziś mają przyjechać też Chen, Byun i Suho. - powiedziałem. Wiedziałem, że ją to zainteresuje.
- To super. - powiedziała - Spiszemy się. - ucałowała mnie w policzek i pognała do zaparkowanego motocykla. Pomachałem jej na pożegnanie i wsiadłem do taksówki, która zawiozła mnie do domu. Na miejscu okazało się, że taksówka była opłacona. Podziękowałem za kurs i niepewnie wszedłem na schody. Zadzwoniłem do drzwi. Drzwi otworzyły się, a w środku zobaczyłem Laya.

*Sisi*
Zsiadłam z motocykla i oparłam go na stopce. Ten dzień był wyjątkowo ciepły. Zdjęłam kurtkę, koszulkę, spodnie i wskoczyłam do ciepłego jeziora. Przepłynęłam się kilka razy i wróciłam na plażę, wzięłam ręcznik i usiadłam na pomoście. Słońce chyliło się ku zachodowi. Zdziwiłam się, wyjeżdżałam z lotniska po godz 16, nie mogło minąć tyle czasu. Kiedy usłyszałam kroki na pomoście. Szybko odwróciłam głowę, zrzuciłam z siebie ręcznik i wskoczyłam do wody.
-------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam już na rozdział 9. www.noreneh.blogspot.com
"Wszelkie próby zaśnięcia nic nie dały. Leżałam więc spokojnie i słuchałam bicia jego serca. Po kilkunastu minutach usłyszałam stukanie do drzwi wyjściowych na patio. Delikatnie oswobodziłam się z objęć Kaia i podeszłam do drzwi. Gdy tylko rozsunęłam kotarę, moje serce prawie stanęło. Za drzwiami stał Chanyeol. Łzy zaczęły lecieć strumieniem po moich policzkach. Channie dotknął ręką szyby i zaczął iść w stronę płotu. Zaczęłam szarpać drzwi.
- Nie! - krzyknęłam z płaczem. Channyeol był już blisko płotu. Szybkim ruchem udało mi się je otworzyć i wybiec na zewnątrz. Biegnąc przez patio potknęłam się i spadłam ze schodków, uderzając głową w zimną ziemię. Gdy tylko podniosłam ją do góry, nikogo już tam nie było."

środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 38. - Życie jest za krótkie, żeby stać i myśleć "co by było gdyby"

Spojrzałam na Chanyeola i na chłopaka w futrynie, który szybko z niej zniknął. Założyłam pośpiesznie koszulkę.
- Serine. - złapał mnie za rękę.
- Boże, przepraszam Channie. - powiedziałam i spojrzałam w kierunku wyjścia. Chanyeol niepewnie puszczał moją dłoń, kiedy wybiegałam z jego pokoju. Szybko zrozumiałam co zrobiłam źle. Nie powinnam tego robić. Nigdy nie powinno do tego dojść. Wbiegłam do pokoju obok. Nikogo jednak tam nie byłam. Nagle usłyszałam hałas w mojej sypialni. Wpadłam do pokoju i spostrzegłam, że chłopak pakuje moją walizkę.
- Proszę cię, nie. - powiedziałam. Nie odpowiedział nic. Chwyciłam go za ramię. Kiedy odwrócił głowę w moją stronę, widziałam, że nic go nie powstrzyma.
- Puść mnie. - powiedział ostrym tonem.
- Nie. - odpowiedziałam. - To nie było tak. - zaczęłam tłumaczyć. - Ta pieprzona amnezja. Nie wiem jak to się stało. Nie mogę tego wytłumaczyć.
- I nie musisz. - powiedział, odepchnął mnie i wrócił do wrzucania moich ciuchów do walizki.
- Przepraszam. ja na prawdę nic nie czuję do Chanyeola. - powiedziałam zła
- Wynocha stąd! - krzyknął na mnie i wyszedł z pokoju. Zbiegł po schodach i wyrzucił moją walizkę za drzwi.
- Zostaw ją ! - krzyknął Channie i stanął na przeciwko równemu sobie brunetowi.
- Nie wystarczy Ci, że prawie ją posunąłeś ?! - krzyknął mu w twarz. Channie nic nie odpowiedział, zamachnął się i uderzył go w twarz. Kai bez problemu oddał Chanowi. Nagle na dole znaleźli się Sehun i Lay, którzy rozdzielili chłopaków. D.O. też znalazł się na dole.
- Wynoś się stąd szmato ! - krzyknął Kai w moją stronę.
- Wiesz co ?! - krzyknęłam przez łzy. Trochę się opamiętał. - Pieprzeni idioci ! Mam was wszystkich dosyć ! - zebrałam walizkę z chodnika i płacząc wróciłam do domu. Nie chciałam ich znać. Było mi obojętne czy odejdą, czy zostaną. Rzuciłam się na łóżko i zalałam łzami. Rozejrzałam się po pokoju. W kącie spostrzegłam kluczyki od motocykla. Nie jeździłam odkąd umarł Jim. Przebrałam się, wzięłam kluczyki i zeszłam do garażu. Usiadłam na motocyklu. Nie byłam pewna czy po amnezji pamiętam jeszcze jak się jeździ. Włożyłam kluczyk, przekręciłam stacyjkę i mile się zaskoczyłam. Moja pszczółka lubiła czasem się ze mną psocić i nie odpalała za pierwszym razem, dziś jednak było inaczej. Włożyłam na głowę kask, włączyłam bieg i powoli ruszyłam. Wyjechałam z garażu i ruszyłam w stronę autostrady.

*Kai*
Stałem w futrynie drzwi wejściowych i patrzyłem na trawę, nagły podmuch podrzucił na trawniku coś białego. Wyszedłem na zewnątrz i złapałem przedmiot, który okazał się zwykłym liścikiem. Kiedy usłyszałem ryk silnika, spojrzałem z nad kartki. Po drodze przemknął czerwony motocykl. Wiedziałem kto go prowadził. Coś bardzo mocno pchnęło mnie po kluczyki. Mimo, że nie przestawałem się złościć, chwyciłem kask, kluczyki do niebieskiej R1 i ruszyłem za czerwoną strzałą.

*D.O*
- Chciałeś się z nią przespać ?! - krzyknąłem zły - Przecież dobrze wiesz, że...
- ...wiem. - przerwał - Wiem, że Kai cholernie ją kocha. Ty z resztą też. Wszyscy ją w jakiś sposób kochamy.
Naszą rozmowę przerwał pisk opon na wyjeździe. Wybiegliśmy na zewnątrz. Kai tylko machnął ręką i pojechał w stronę miasta.
- Jest źle. - powiedział Channie
- Dlaczego ? - spojrzałem na niego zdziwiony
- Widziałem, jak Sisi też jedzie w tamtą stronę. - odpowiedział.

wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 37. - Szczęście człowieka jest jak bańka mydlana, pojawia się ale na krótko.

- Pójdę z Tobą jeśli chcesz. - zaproponował chłopak
- Tao ma rację, pójdziecie razem, ja będę spokojna, a Ty będziesz miała ochronę, prawda ? - zapytała Sisi
- Oczywiście. - przytaknął Tao.
- Dobrze. - zgodziłam się - Pogrążę go za to wszystko. Zgnije w więzieniu.
- Tao, zadbaj o bezpieczeństwo Vette, dobrze ?
- Pewnie Sisi. - odpowiedział - Idziemy ? - zapytał mnie.
- Tak. - odparłam. Po kilku minutach szłam już z Tao na komisariat.

*Sisi*
"I’d fall anywhere with you...". Kiedy tylko usłyszałam melodię zaczęłam śpiewać. Zamknęłam oczy i wyobrażając sobie dzieciństwo zanuciłam pod nosem kilka słów piosenki. Nagle po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Poczułam delikatną i ciepłą rękę na kolanie. Szybko otarłam łzy i spojrzałam na osobę przede mną.
- Hej Channie. - powiedziałam z uśmiechem
- Wszystko w porządku ? - zapytał i wcisnął się przede mnie.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Przecież widzę, że płaczesz. - stwierdził - Nie jestem ślepy moja droga.
Spojrzałam w jego oczy, ostatnie nuty piosenki rozbrzmiewały w głośnikach, a ja próbowałam powstrzymać to co siedziało głęboko w środku.
- Serine ? - zapytał i złapał mnie za rękę.
- Przepraszam Chanyeol. - powiedziałam i pokiwała głową. Rozpłakałam się. Channie szybko przełożył mnie na swoje kolana i mocno przytulił. - Nie wiem co mam robić.
- Dlaczego ? - zapytał - Co takiego się stało ?
- Kiedy zobaczyłam cię po raz pierwszy, podczas mojej amnezji nie mogłam powstrzymać uczucia jakie przepełniało moje serce. Nie wiem dlaczego tak się działo, przecież widziałam cię pierwszy raz. - przyznałam - Nie wiem do końca jak to było z nami przed tym jak straciłam pamięć, bo jeszcze nie wszystko pamiętam.
- Serine, czy Ty chcesz mi coś powiedzieć ? - zapytał i spojrzał mi głęboko w oczy. Wytarł kciukiem mój policzek i oparł czoło o moje. Po chwili jednak otworzył oczy, chwycił mnie za podbródek. Czułam spokój i ciepło jakie biło od jego ciała. Zbliżyłam swoją twarz do jego.
- Nie wiem co mogę Ci powiedzieć. - przyznałam.
- Powiedz mi na razie tylko jedno.
- Tak ? - zapytałam. Wtedy delikatnie musnął moje usta. Nie broniłam się. Przy nim czułam się inaczej niż przy Kaiu czy innych chłopakach. Przy nim jest inaczej. Channie oplótł moje nogi wokoło swoich bioder, podniósł mnie, i całując zaniósł po schodach do góry. Całując go towarzyszyło mi dziwne uczucie pewności. Otworzył drzwi do pokoju i delikatnie rzucił mnie na łóżko. Zdjął koszulkę, a jego nagi tors wprawił mnie w osłupienie. Spojrzałam Chanowi w oczy. Pochylił się nade mną i kolejny raz oplótł moje nogi dookoła swoich bioder. Zwinnym ruchem podniósł mnie z łóżka, zrzucił ręką zawartość biurka na podłogę i posadził mnie na nim. Kiedy zdjął ze mnie koszulkę, drzwi do jego pokoju nagle się otworzyły. Kiedy spojrzałam w futrynę uczucie tej zasranej pewności pękło jak bańka mydlana.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na kolejny rozdział: www.noreneh.blogspot.com

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 36. - Żyjmy dalej i starajmy się nie myśleć o smutku.

*D.O.*
Wyszedłem z pokoju dosyć zaspany. Ta noc była wyjątkowo okropna, budziłem się co 2-3 godziny. To wszystko nie dawało mi spokoju. Nie byłem gotowy na odrzucenie. Z moich wywodów wyrwała mnie muzyka dobiegająca z dołu. "You hurt me. You hurt me". Zszedłem powoli po schodach i zajrzałem do salonu. Widok, który tam zastałem zaskoczył mnie. Sisi leżała na fotelu z zamkniętymi oczyma i machała delikatnie zwieszoną nogą.
- Słyszę cię kimkolwiek jesteś. - powiedziała nagle.
- Nie przeszkadzaj sobie. - odpowiedziałem i chciałem iść już do kuchni, kiedy jej głowa podniosła się i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- O, hej, nie wiedziałam, że to Ty. - jej głowa wróciła do poprzedniej pozycji. Nie mogłem domyśleć się o co jej chodzi.
- Hej. - wyrwałem szybko. Kolejna piosenka.
- Nyga yo. - zaśpiewał ktoś z kuchni. Serine zaśmiała się i upiła łyk z filiżanki. Nie chciałem przeszkadzać, więc poszedłem do kuchni. Po drodze minąłem się z Layem, który niósł kanapki do salonu. Podszedłem do lodówki, otworzyłem ją i trzasnąłem drzwiczkami z całej siły.

*Vette*
Otworzyłam oczy i szybko je przetarłam. Zegarek obok łóżka wskazywał na godzinę 09:47. Jedyną rzeczą, która rzuciła mi się w oczy była zgięta kartka. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać: "Weź jakieś ciuchy z szafy obok łóżka. Czekam na Ciebie na dole, twoja Sisi".
Pośpiesznie wstałam z łóżka, wzięłam spodenki i jakąś koszulkę ze szafy Serine i skierowałam się do łazienki. Dwoje drzwi na początku strasznie mnie zmyliło, postanowiłam jednak otworzyć te po lewej. Nie patrząc i nie pukając weszłam do środka. Kiedy moja głowa spojrzała w głąb łazienki, wprawiłam się w osłupienie. Czas zatrzymał się w miejscu, a ja czułam jak po moich policzkach rozlewa się rumieniec. Wysoki brunet stanął nieruchomo, mój wzrok nagle powędrował na jego nagi tors, a później na jego czerwone bokserki. Zażenowanie sprawiło, że nie mogłam się ruszyć. W jednej chwili nagle zasłoniłam oczy ręką i zaczęłam zamykać drzwi, przepraszając. Kiedy drzwi były już zamknięte, chwyciłam za klamkę drzwi wyjściowych i wybiegłam na korytarz. Zbiegłam szybko po schodach i w pośpiechu weszłam do salonu.

*Sisi*
Vette wbiegła do salonu i od razu jej wzrok spoczął na Layu, który tańczył w bokserkach na środku salonu. Jej twarz była już czerwona, a ona krzyknęła i zasłoniła oczy dłonią. Lay od razu minął Vette i pobiegł na górę.
- Już. - odpowiedziałam. Vette głośno wpuściła powietrze i spojrzała na mnie.
- Chyba chcę iść do domu. - powiedziałam - Ale najpierw pójdę na policję, na tego gnoja.
- Vette, jesteś pewna. Nie mamy dowodów. - pokiwała głową Sisi - Nasze słowo przeciwko jego słowu.
- Nie rozumiesz, że on musi dostać za swoje ? - zapytałam zdenerwowana.
- Rozumiem. Też bym tego chciała. - przytaknęła - W nocy Robert go pobił, od Ciebie też dostał. Myślisz, że nie może pójść z tym na policję?
- Masz rację. - zwątpiłam - Jednak musimy zaryzykować.
- Może i masz rację. - przytaknęła.
- Pomogę wam. - powiedział Tao, który akurat wszedł do salonu.

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 35. - Przes­tań wal­czyć z tym, cze­go nie pot­ra­fisz zmienić.

- Połóż się słonko. - powiedziałam i położyłam Vette do łóżka.
- Nie wierzę, że on mógł to zrobić. - powiedziała Vette przez łzy.
- Ja też nie mogłam uwierzyć. - przyznałam i złapałam ją za rękę. - Wiem co czujesz Vette. Wiem.
Łzy popłynęły mi po policzkach. Znów poczułam się samotna. Spojrzałam na Vette. Jej twarz cały czas była pogrążona w smutku, ale udało jej się zasnąć. Okryłam ją jeszcze kocem, napisałam kartkę i położyłam obok łóżka.
Zeszłam na dół. Znów panowała tam cisza, jednak teraz powoli zaczynało już świtać.
Usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w słońce, które zaczynało wychodzić na nieboskłon. Poczułam, że tracę siły i po chwili opadając na poduszkę natychmiast zasnęłam.
[...] Obudził mnie odgłos kroków. Podniosłam głowę i spojrzałam w stronę schodów.
- Hej, jak się czujesz ? - zapytał Lay
- Dobrze. - powiedziałam i przetarłam oczy. Dopiero teraz spostrzegłam, że jest w samych bokserkach. Lay nawet nie zwracał na to uwagi, w końcu był u siebie.
- Przepraszam. - powiedział nagle. Widział, że wpatruję się w jego bokserki. - Jeśli peszy cię widok faceta w bokserkach mogę się ubrać. - uśmiechnął się zalotnie.
- Lay ty zgrywusie. - powiedziałam i zaśmiałam się.
- A jednak pamiętasz. - powiedział i chwycił mnie za nadgarstek. - Chodź, napijemy się czegoś mocnego, bo wyglądasz jak trup.
- Z chęcią. - odpowiedziałam. Weszliśmy razem do kuchni. Lay od razu wstawił wodę na gaz, a ja upadłam na gustowne, miękkie krzesło.
- Zmęczona, co ? - zapytał nie przerywając swoich czynności. Położyłam głowę na stole.
- Nie wiesz jak. - przyznałam mu. - Ciężka noc. - zatrzymałam się i podniosłam głowę w jego kierunku. - Lay ?
- Tak ? - zapytał, przyniósł mi gotową kawę i wrócił po swoją filiżankę.
- To co stało się w nocy. - przerwałam
- To co stało się z Sehunem i Kaiem najwyraźniej nie przyniosło skutku, ale Tao opowiedział mi o późniejszym incydencie. - wtrącił - Mam nadzieję, że ktoś dał mu nauczkę.
- Tak. - upiłam łyk kawy i przymknęłam oczy. Byłam strasznie śpiąca.
- Może idź się połóż. - zaproponował Lay
- Nie, dziękuję. - odpowiedziałam i spojrzałam na Niego. Lay posłał mi uśmiech i złapał za rękę, którą miałam na stole.
- Proszę cię. - powiedział - Martwię się, miałaś ostatnio ten wypadek i nie możesz się przemęczać.
- Lay, dam radę, na prawdę. - odpowiedziałam. - Zrobię nam kanapki, bo jestem głodna.
- Może ja zrobię, a Ty idź do salonu i poczekaj tam na mnie, dobrze ? - zapytał
- Jeśli nalegasz. - odpowiedziałam. Wzięłam filiżankę z kawą i poszłam usiąść tym razem na fotel. Odłożyłam filiżankę na szklany stolik i chwyciłam pilota od wierzy. Włączyłam cicho muzykę ich dawnego zespołu i przewiesiłam nogi przez oparcie. Oparłam głowę na wezgłowiu i powoli zamknęłam oczy rozkoszując się muzyką.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na dalszy ciąg historii, rozdział 5: www.noreneh.blogspot.com

Rozdział 34.

- I jak się czujesz ? - zapytał Tao
- Lepiej, nadal mam natłok informacji i cały czas coś mi się przypomina, ale was już pamiętam. - odpowiedziałam
- Jak to się stało, że tak szybko sobie przypomniałaś ? - zapytał otwierając przede mną drzwi.
- D.O. mi pomógł. - powiedziałam i weszłam do środka. Ciepło i zapach tostów, które we mnie uderzył sprawił, że zrobiłam się na prawdę głodna.
- Cieszę się, że jest już wszystko w porządku. - powiedział i zabrał karty z baru. Usiedliśmy przy stoliku i spojrzeliśmy w kartę. - No więc na co masz ochotę ?
- Sama nie wiem. Zjadłabym cokolwiek. - odpowiedziałam.
- To może ramen ? - zapytał i uśmiechnął się
- Pewnie. - odpowiedziałam. Tao zamówił jedzenie i usiadł z powrotem do mnie.
- Powiesz mi co stało Ci się w szyje ? - zapytał niepewnie.
- Jase chciał... - przerwałam.
- Nie kończ. - przerwał mi - Uduszę gnojka.
- Nie trzeba. Kai tam był, Sehun i Lay też. - powiedziałam.
- Wiesz, że źle to wygląda? - zapytał
- Domyślam się. - stwierdziłam. Kelnerka podała nam zupę, a my zaczęliśmy jeść.
- Pychota. - powiedział Tao.
- Masz rację. - odpowiedziałam - Już dawno nie jadłam tak dobrego ramenu.
Po kilku minutach byłam najedzona, a wszystko zniknęło z miseczki. Wytarłam usta i lekko rozłożyłam się na kanapie.
- Najedzona ? - zapytał Zi
- Tak. - odpowiedziałam
- Hej Sisi, gdzie Ty się tyle czasu podziewałaś ? - zapytała dziewczyna, która podeszła do mnie i mocno mnie uściskała.
- Vette, co Ty tu robisz ? - zapytałam zdziwiona i przesunęłam się żeby mogła usiąść.
- Czekam na Bell i Jo. - odpowiedziała
- Hej, jestem Tao. - odezwał się nagle Zi.
- Przepraszam, to jest Huang Zi Tao, a to jest Vette Pay. - przedstawiłam ich
- Miło mi cię poznać Vette. - powiedział Tao z uśmiechem
- Mi Ciebie również Tao. - odpowiedziała - A wy co tutaj robicie ?
- Byliśmy głodni i jakoś tutaj nas sprowadziło. - powiedziałam
- Mogę ją na chwilkę porwać ? - zapytała Vette patrząc na Tao
- Pewnie. - odpowiedział. Vette złapała mnie za rękę i zaciągnęła w sam róg baru.
- Powiedz mi co się działo. I co się stało z twoją szyją ? - widać było, że jest smutna
- Miałam kilka nieprzyjemnych sytuacji. - powiedziałam - A to na szyi, to Jase. - nagle przypomniało mi się co mówił i Jimie.
- Jak to on ? - zdenerwowała się
- Przepraszam, że Ci to powiem Vette, ale on zabił Jima.
- Co ?! - krzyknęła Vette, a w jej oczy zaszły łzami - Ten skurwiel zapłaci za wszystko.
Drzwi baru nagle się otworzyły, a do środka weszła Bella i Jo, nagle za nimi wszedł Jase.
Vette ruszyła biegiem do Niego.
- Ty pierdolony zdrajco ! - krzyknęła i uderzyła go z pięści w twarz. Pobiegłam za nią i próbowałam odciągnąć ją od chłopaka. Vette chwyciła metalowe pudełko z serwetkami i zaczęła okładać go po twarzy. Tao odepchnął mnie i szarpnął mocno Vette do tyłu. Właściciel baru wyrzucił nas na zewnątrz. Jo trzymał Jase'a, a Tao wrzeszczącą Vette.
- Spójrz co mi zrobiłeś. - powiedziałam mu i odsłoniłam fioletowo-zieloną szyję.
- Co?! - krzyknął Jo i złapał go za ubranie - Skrzywdziłeś moją małą siostrzyczkę ? - Uderzył chłopaka, który padł na ziemię.
- To on zabił Jima. - powiedziałam i przytuliłam Vette, która płakała w ramionach Tao.
- Zostawmy go i chodźmy. - powiedział Jo. Kopnął go jeszcze w żebra, chwycił Bell za rękę i poszliśmy w stronę domu.
- Co do cholery on Ci zrobił ? - zapytał się Jo i obejrzał moja szyję.
- Chciał mnie udusić. - powiedziałam - To przez niego straciłam tę cholerną pamięć. Wysłał mi SMSa, a ja pobiegłam. Kiedy spotkał mnie w parku, zaczęłam uciekać. Wtedy potknęłam się o krawężnik i uderzyłam głową o betonową ławkę.
- Mogłem go skatować, tak żeby zostało z niego tylko pieprzone mięso. - zaklął Jo
- Chodźmy może do domu. - powiedziałam - Jo odprowadź Bell, a my weźmiemy Vette do siebie.
- Dobrze, uważajcie na siebie, pa. - powiedział Jo i poszedł z Bell dalej.
- Chodź ze mną kochanie. - powiedziałam i weszłam z Vette do domu. Od razu zabrałam ją do swojego pokoju.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam, już rozdział 4: www.noreneh.blogspot.com

sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 33.

Po chwili zastanowienia skierowałam się za nim. D.O. siedział w salonie. Usiadłam obok niego i przez kilka dobrych minut wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem.
- Pamiętam jak byliśmy mali - zaczął D.O. - nie mieliśmy zmartwień, a jedynym problemem było to skąd wziąć żelki.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam wyobrażać sobie to co mówi D.O.
- Później zaczęliśmy rosnąć, dzieciństwo skończyło się szybciej niż zaczęło. Każde z nas chodziło do innej szkoły i ciężko było nam wszystko ze sobą pogodzić. My założyliśmy zespół, Ty zaczęłaś być prymuską, i żadne z nas nie miało czasu. Kiedy jednak wyjechaliśmy i rozstaliśmy się na dobre, każdy z nas cierpiał. Kariera wymagała od nas wyrzeczeń, a jednym z nich były ciągłe wyjazdy, długie trasy, nawet dla rodziny nie mieliśmy czasu. Zespół był na dobrej drodze, ale rozpadliśmy się. Wtedy też postanowiliśmy wszystko zmienić. Chcieliśmy wrócić i być zgraną paczką jak w dzieciństwie, bez problemów. - spojrzał na mnie - A Ty grasz główną rolę w tym życiu.
- Dlaczego chcieliście tu wrócić ? - zapytałam. D.O. przysunął się do mnie i złapał mnie za rękę.
- Dla Ciebie. Za względu na Ciebie. - odpowiedział - Nie wiedzieliśmy, że wszystko potoczy się tak źle.
- Przecież było dobrze, prawda ? - zapytałam. D.O. milczał. Po chwili jednak uśmiechnął się delikatnie.
- Oczywiście, że tak. - przyznał. Przysunęłam się bliżej Niego i położyłam mu głowę na ramieniu. D.O. objął mnie i zaczął gładzić po włosach. - Pamiętam jak zobaczyłem cię pierwszy raz od tak długiego czasu. Wyglądałaś pięknie.
- Pamiętasz jak wyglądałam wcześniej ? - zapytałam z ciekawości
- Pewnie. - powiedział - Mała uśmiechnięta brunetka z brązowymi oczyma. Wyrosłaś na na prawdę piękną dziewczynę.
Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy.
- Czuję coś. - powiedziałam. D.O. odwrócił ode mnie wzrok.
- Co takiego ? - zapytał. Wzięłam go za podbródek i skierowałam jego głowę w moją stronę.
- Podobam Ci się. - powiedziałam pewnie.
D.O. odtrącił moją rękę i przestał mnie obejmować.
- Późno już, chyba pójdę spać. - powiedział i wstał z kanapy.
- Nigdzie nie pójdziesz. - powiedziałam i chwyciłam go za nadgarstek. - Proszę, chce sobie przypomnieć.
D.O. zawhał się i z powrotem usiadł na swoim miejscu.
- Jak ? - zapytał
- Porozmawiaj ze mną. - powiedziałam - Chcę usłyszeć co na prawdę czujesz.
- Nie. - powiedział D.O. - Nie mogę. Nie teraz
- Teraz. - powiedziałam stanowczo.
- Chcesz to usłyszeć, na prawdę ? - zapytał zły - Podobasz mi się, od zawsze tak było. Kocham cię, rozumiesz ? Wystarczy ? - zasłonił twarz - Ja widzę, że Ty mnie nie kochasz. Ja to wiem. Sama starałaś się o uwagę Kaia, i to bardzo często. To jego tak na prawdę kochasz, wiem o tym.
- Ja... - zaczęłam
- Nie musisz nic mówić. - wstał. - Zapomnij o tym co Ci mówiłem.
- Nie. - powiedziałam kolejny raz próbując go zatrzymać.
- Zapomnij. - powiedział stanowczo i wyszedł ze salonu.
- D.O. - powiedziałam zła na siebie. Chciałam powiedzieć mu o tym wszystkim. O tym, że wszystko pamiętam. O tym co do Niego czuję, co czuje do Kaia, a on tak po prostu chce żebym zapomniała. Zdenerwowana wyszłam ze salonu i pobiegłam na górę. Pokój D.O. był zamknięty. Nagle w moim pokoju odezwał się telefon. Wbiegłam do pokoju i szybko odebrałam.
- Tak ?
- Sisi, hej, wszystko z Tobą w porządku ? - zapytał damski głos
- Tak. - odpowiedziałam - Dlaczego dzwonisz do mnie w nocy ?
- Dowiedziałam się dopiero o wypadku. - powiedziała
- Od kogo ? - zapytałam
- Sehun mi powiedział, ale nie gniewaj się na niego. Sama naciskałam, żeby dowiedzieć się co u Ciebie. - odpowiedziała zakłopotana
- Jest ok. Nie musisz się martwić. - powiedziałam - A teraz muszę kończyć pogadamy kiedy indziej, pa. - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na biurko.
W futrynie mojego pokoju stanął Tao.
- Wszytko w porządku ? - zapytał zaspany.
- Tak Tao. - odpowiedziałam - Masz może ochotę na coś do jedzenia ?
- Przypomniałaś sobie ? - zapytał i przetarł oczy.
- Tak. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. - To jak ?
- Daj mi 10 minut i zaraz zejdę. - odpowiedział i skierował się w stronę swojego pokoju.
Ubrałam się i zeszłam na dół. Chwilę później szłam już z Tao do całodobowego baru.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam: www.noreneh.blogspot.com

piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 32.

- Kai, to Ty, matko. - wyszeptałam i odetchnęłam z ulgą, jednak to co stało się kilka minut temu było przerażające. Nim się zorientowałam, leżałam już na łóżku Kaia. Spojrzałam w sufit i rozpłakałam się. Przez ból ledwo łapałam powietrze. Krztusiłam się. Zastanawiałam się jak ten pieprzony idiota mógł zabić Jima. Przecież wiedział, ile dla mnie znaczy.
- Hej, Sisi, wszystko w porządku. - Kai podniósł moją głowę do góry, co pozwoliło mi lepiej oddychać.
- Dziękuję. - wyszeptałam i otarłam łzy.
- Powiesz mi dlaczego wyszłaś sama z domu ? - zapytał. Po jego minie było widać zdenerwowanie.
- Chciałam sobie przypomnieć. - odpowiedziałam.
- Nie mogłaś tego zrobić z którymś z nas ? - zapytał zły - Na prawdę nie sądziłem, że jesteś tak nieodpowiedzialna.
- Ty pamiętasz wszystko. A ja ?! - krzyknęłam na niego zła.
- To nie zobowiązuje cię do tego żebyś wychodziła z naszego domu nikogo o tym nie informując. Tym bardziej w nocy! - krzyknął głośniej - Pomyślałaś , że może Ci się coś stać ?!
- Tak. - powiedziałam. Kai spojrzał na mnie zdziwiony, a jego mina zelżała.
- Przepraszam. - powiedział, rozebrał się do bokserek i położył się obok mnie. - Nie chciałbym żeby Ci się coś stało. - przyznał po chwili i spojrzał na mnie smutny. - Ty mnie nie pamiętasz, ale ja zrobię wszystko żebyś sobie przypomniała.
Zbliżył się do moich ust, zatrzymał się na chwilę. Widać było, że mocno się zawahał.
- Zrób to. - powiedziałam patrząc mu w oczy. Kai dotknął mojego policzka i delikatnie dotknął moich ust.
Fala ciepła jaka przeszła po moim ciele, sprawiła, że poczułam się lekka jak piórko. Kai przyciągnął mnie mocniej do siebie i zatopił się mocniej w moich ustach. Stresowałam się, ale teraz czułam, że było warto. Moje serce krzyczało jak oszalałe "Kochasz go". Nagle coś zaczęło dziać się nie tak. Serce zacisnęło się, rozum odmówił posłuszeństwa, a ja odepchnęłam Kaia. Chłopak niefortunnie uderzył głową w kant etażerki.
- Nie wiem co się stało Kai. Przepraszam. - zerwałam się i zaczęłam biec w stronę drzwi. Kai zerwał się ze mną i mocno złapał mnie za rękę. Szybkim ruchem przyciągnął mnie do Siebie i przytulił.
- Nic mi nie jest. Nie uciekaj, proszę. - powiedział. Spojrzał na mnie.
- Przepraszam cię. - odpowiedziałam - Nadal nic nie pamiętam.
- Nie szkodzi. - delikatnie się uśmiechnął. - Nie będę Ci zatrzymywał u Siebie, ale proszę cię żebyś nie wychodziła z tego domu, dobrze ?
- Dobrze. - potwierdziłam i wyszłam z pokoju Kaia.
- Za 2 dni przyjeżdża Luhan. Pojedziemy po niego ?
- Pewnie. - odpowiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Kiedy tylko zamknęłam drzwi do jego pokoju i zwróciłam się w stronę pokoju Xiu, na mojej drodze stał D.O.
Wpatrywał się we mnie pustym wzrokiem.
- Hej. - powiedziałam. Spuścił głowę w dół i znów spojrzał na mnie.
- Hej. - odpowiedział w końcu. Podszedł do mnie, uśmiechnął się i wyjął z moich włosów mały listek. Podszedł do kosza w rogu i wyrzucił go do środka. Nic nie mówiąc zszedł po schodach na dół.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Serdecznie zapraszam: www.noreneh.blogspot.com

środa, 20 stycznia 2016

Rozdział 31.

*Sisi*
- Chcę sobie wszystko przypomnieć. - powiedziałam cicho i wtuliłam się w Xiu.
- Przypomnisz sobie. - odpowiedział.
- Mam nadzieję. - przyznałam i zamknęłam oczy. - Dobranoc.
- Dobranoc mała. - powiedział i dał mi buziaka w czoło.
Po chwili słyszałam jak jego oddech uspokaja się i staje się płytki. Zasnął. Wymknęłam się cicho z łóżka i wyszłam z pokoju. Po moich nogach od razu przebiegło ciepło podłogi. Rozejrzałam się na korytarzu i spojrzałam w dół. Nikogo nie było, a cisza, która tam panowała bardzo mnie uspokajała. Maleńkie lampki na korytarzu dawały trochę delikatnego światła co nie było aż tak wyczerpujące dla oczy. Chwyciłam barierkę i powoli zeszłam na dół. Kiedy byłam już na dole dobrze się rozejrzałam. Weszłam do salonu i wyjrzałam przez szklane drzwi na balkon.
- Pełnia. - powiedziałam do siebie. Moje serce zabiło mocniej, a ja cofnęłam się na stolik. - Kurwa. - zaklęłam i poprawiłam stolik. Zawsze na widok pełnego księżyca napełniałam się niepewnością i strachem. Nie wiedziałam dokładnie dlaczego tak się dzieje, ale z kolejnymi latami unikałam patrzenia przez okno w pełnię. Dziś mi się to nie udało i znów wróciło do mnie to przerażenie. Szybko zasłoniłam okno i skierowałam się w stronę kuchni. Przechodząc obok kurtek i butów, wpadłam na pomysł. "Może jak wrócę do miejsca, w którym stał się wypadek, coś sobie przypomnę" - pomyślałam. Był jednak problem. Nie byłam pewna gdzie dokładnie i co stało się tamtego wieczora. Ubrałam jednak buty, kurtkę, przekręciłam klucz w drzwiach i wyszłam na zewnątrz. Kiedy tylko stanęłam na schodach, zadrżałam. Dopiero teraz zauważylam, że jestem ubrana w koszulkę, Xiu, która ledwo zakrywa mi tyłek. Odwróciłam się, spojrzałam na drzwi i zrezygnowałam z powrotu po ubranie. Wyszłam za bramkę i rozejrzałam sie dookoła. Latarnie oświetlały chodniki po oby stronach, ulica była pusta, oprócz mnie i kilku zaparowanych samochodów, nikogo tam nie było. Ścisnęłam ręce w pięści i zaczęłam kierować się w stronę mojego domu.
- Sisi ! - krzyknął ktoś nagle za moimi plecami. Zatrzymałam się i gwałtownie odwróciłam. Chłopak w czarnej kurtce i białej jak śnieg masce przyglądał mi się pod jedną z latarni. Jego ręka powędrowała w górę i palce delikatnie zaczęły machać. W momencie podszedł bliżej i zdjął maskę. Kiedy zobaczyłam jego twarz byłam przestraszona. W mojej głowie zaczęły przelatywać obrazy. Ciemny las, mój strach i jego pieprzona twarz.
- To Ty. - powiedziałam, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. - To przez Ciebie niczego nie pamiętam ! - krzyknęłam mu w twarz i popłakałam się.
- Ja nie chciałem. - powiedział i złapał mnie za ramiona. Szarpnęłam. Chłopak nie puszczał. Jego dłonie mocniej zacisnęły się na moich ramionach. - To Ty mnie odrzuciłaś.
- Bo cie nie kocham jebany oszołomie. - powiedziałam i zacisnęłam zęby. Splunęłam mu na twarz. Chłopak wytarł się i chwycił mnie za kark.
- Suka z Ciebie. - powiedział, zacisnął rękę na mojej szyi i z nienaturalną siłą podniósł mnie do góry. Zaczęłam się szarpać i kopać nogami w powietrzu. Chłopak stał niewzruszony. Powoli jednak zaczęłam się dusić. - Zginiesz tak jak i Jim. - powiedział i zaśmiał się. Patrzyłam na Niego resztką sił. Zaczęłam tracić przytomność. Wiedziałam, że dziś umrę. Nagle jego ręka rozluźniła się, a ja spadłam na ziemię. Złapałam kilka oddechów i podniosłam się na ręce.
- Odbiło Ci ! - krzyknął na mnie chłopak i wziął mnie na ręce.
Spojrzałam tylko na leżącego i kopiącego go 2 osoby.
- Hej ! - krzyknęła nagle osoba trzymająca mnie na rękach. - Dajcie mu już spokój, dostał nauczkę.
Kiedy osoby odwróciły się od kopania mojego oprawcy, ten szybko sie podniósł i uciekł.
- Sehun. - powiedział i spojrzałam na osobę obok Niego - Lay.
Wystraszyłam się.
- Csii, Serine, już dobrze. - powiedział chłopak trzymający mnie na rękach.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na mojego nowego bloga: www.noreneh.blogspot.com

wtorek, 19 stycznia 2016

Rozdział 30.

*Sisi*
Usiadłam na łóżku Xiumina, kiedy on krzątał się po pokoju.
- Powiedz mi, co tak na prawdę się z Tobą działo ? - zapytał i spojrzał w moją stronę na kilka sekund.
- Nie wiem. - odpowiedziałam - Nie pamiętam dużo. Czuje się tak jakby ktoś przestrzelił mi całą pamięć.
- Twoja mama mówiła, że miałaś wypadek. - powiedział nie przerywając wkładania ubrań do szafki. Dotknęłam wybrzuszenia z tyłu głowy.
- Prawdopodobnie tak było. - schowałam rękę pod nogi. - Dobrze chociaż, że pamiętam Ciebie.
Xiu zamknął szafkę i usiadł obok mnie. Obdarował mnie uśmiechem i przytulił.
- Ja też się cieszę. - odpowiedział po chwili.

*Kai*
- Nie wiemy dlaczego straciła pamięć. Jej mama mówi, że miała wypadek.
- Żartujesz ? - zapytał Chen
- Mówię Ci. Zastanawiam się czy nie skontaktować się z Luhanem. - powiedziałem
- Myślisz, że to dobry pomysł ? - zapytał Chen. Nagle do naszej rozmowy dołączył Suho.
- Hej, słyszałem, że coś złego dzieje się z Sisi. - powiedział
- No niestety. - uprzedził mnie Chen - Kai chce skontaktować się z Lu.
- To nie jest dobry pomysł. - powiedział poddenerwowany Suho - Wiesz jak Sehun może na niego zareagować.
- Nie interesuje mnie zachowanie Sehuna, będzie musiał to zaakceptować. My też za nim tęsknimy. - powiedziałem podniesionym tonem
- Byun, a Ty co o tym myślisz ? - zapytałem, kiedy kolejna osoba dołączyła do naszego wideo czatu.
- Myślę, że dla dobra Sisi zrobicie wszystko. - powiedział - Mam nadzieję, że wyzdrowieje.
- Może spotkamy się wszyscy ? - zapytałem w końcu. - Czekajcie, jest Luhan, zaproszę go.
Zaprosiłem Luhana do rozmowy. Kiedy chłopcy zobaczyli się nawzajem, zapadła cisza.
- Hej Lulu. - powiedział w końcu Byun.
- Cześć chłopaki. - odpowiedział uśmiechnięty Lu - Dawno nie gadaliśmy.
- Masz rację. - przyznałem. - Masz może ochotę wpaść do naszego nowego domu ?
- Wydaje mi się, że dom to nie jest pretekst do przyjazdu, więc co takiego się stało ? - zapytał poważny - Coś z Sehunem ?
- Nie, z nim wszystko w porządku. - odpowiedziałem - Chodzi o Serine.

*Xiumin*
- Wiesz jak źle się czuję. - stwierdziła Sisi. Nie odezwałem się, pozwoliłem żeby się wygadała. Widać było, że tego potrzebuje. - Kiedy chłopacy patrzą na mnie jak na swoją przyjaciółkę, są tacy mili i opiekuńczy, a ja nie umiem sobie ich przypomnieć.
- Serine, uda Ci się, na pewno. - powiedziałem. Nie wiedziałem, czy chcę żeby sobie ich przypomniała. W końcu dla każdego z nas znaczyła co innego, a ona sama kochała tylko jednego z nas.

*Luhan*
Miałem nadzieję, że nie będę musiał więcej widzieć się z Sehunem. Kai jednak nalegał na wspólne spotkanie.
- No dobrze, ale robię to dla was i dla Serine. - powiedziałem i delikatnie się uśmiechnąłem.
- Dziękuję. - powiedział Kai - Zabukuję Ci bilety na 18 i odbiorę Cię z Sisi z lotniska.
- Dobrze. - odpowiedziałem. Miałem nadzieję, że pomogę chodź trochę w odzyskaniu przez Sisi pamięci.
- Trzymajcie się chłopaki i do zobaczenia. - Kai rozłączył się. Po kolei rozłączali się Chan i Suho.
- Do zobaczenia Lulu. - powiedział Byun z uśmiechem
- Pa Byun. - rozłączyłem się i zamknąłem komputer. Odsunąłem się od biurka i spojrzałem na osobę stojącą obok mnie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
AKTUALIZACJA - BOHATEROWIE

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 29.

"Chciałbym Ci po prostu napisać jak bardzo mi na Tobie zależało. Jak nadal zależy. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się zobaczymy. ~Kai, 26.07.2000"
Uśmiechnęłam się i odłożyłam kartkę na bok. Kolejne zdjęcie przedstawiało 10 chłopaków, w śród nich był brunet, niższy od Kai chłopak i sam Kai.
Wpatrywałam się w zdjęcie, zastanawiając się kim jest reszta chłopaków. Moją uwagę przyciągnął rudowłosy i brązowooki chłopak. Wyglądał na 23 lata, a jego twarz była dużo pulchniejsza niż innych. Mimowolnie oderwałam się od zdjęcia i złapałam za książkę. Nagły pisk jaki przeszedł przez moją głowę sprawił, że poczułam się słabo. Spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie. Chłopak w rudych włosach wydawał mi się teraz bardzo znajomy.
- No dalej. - powiedziałam i zamknęłam oczy. Przed moimi powiekami zaczęła malować się wizja. - Serine, postaraj się. - zmotywowałam się i wysiliłam szare komórki do współpracy.
Biały, zamazany obraz zaczął kształtować się w coś o przypominało litery.
Nagle drzwi do pokoju otworzyły się, a litery zaczęły rozmywać.
- Jasne. - powiedziałam i spojrzałam na osobę stojącą w futrynie.
- I jak Ci idzie ? - zapytał Kai. Popatrzyłam po pokoju, chwyciłam kartkę i zaniosłam mu ją. - Myślałem, że znalazłaś to już jakiś czas temu. - powiedział i podszedł do mnie. - Chodź ze mną.
Jak powiedział, tak zrobiłam. Zeszliśmy na dół. Kai od razu zaprowadził mnie do salonu. Usiadłam w fotelu i zaczęłam rozglądać się po ludziach, którzy siedzieli w pomieszczeniu.
Jeden, drugi, trzeci. Nic mi się nie przypominało. Nagle do salonu weszła kolejna osoba. Kiedy spojrzałam na chłopaka, w mojej głowie wszystkie litery ułożyły się w imię. To był on, rudy chłopak ze zdjęcia.
- Xiumin. - wyszeptałam. Zerwałam się z fotela i rzuciłam się na szyję Xiu.
- Już myślałem, że nic nie pamiętasz. - powiedział, mocno mnie przytulając. Odsunęłam się od Xiumina i spojrzałam na resztę chłopaków.
- Bo tak jest. - powiedziałam smutna. - Oglądając zdjęcia w pokoju trafiłam na zdjęcie grupowe, wszyscy na nim byliście - powiedziałam i odwróciłam się do Xiu - ale to Ciebie sobie przypomniałam. Wydałeś mi się bardzo znajomy, no i kiedy wszedłeś do salonu, wszystko mi się przypomniało.
- Tak się cieszę. - powiedział Xiu i szeroko się uśmiechnął. Zapanowała cisza.
Chłopcy najwyraźniej nie byli w dobrych nastrojach.
- Sisi, chcesz zostać dziś na noc ? - zapytał Kai
- Wydaje mi się, że to nie za dobry pomysł. - odpowiedziałam - Nie czuję się pewnie. Pamiętam jedynie Xiumina.
- Możesz spać u mnie. - powiedział Xiu
- Nie, to...
- ...to dobry pomysł. - przerwał wytatuowany blondyn - A jutro porozmawiamy na spokojnie.
- To jak ? - zapytał Xiu.
- No dobrze. - odpowiedziałam.
- Więc chodź ze mną, pokażę Ci pokój. - Xiu złapał mnie za rękę i kolejny raz dziś szłam na górę.

*D.O.*
Trzasnąłem drzwiami i wściekły przekręciłem klucz. Usiadłem na łóżku i cisnąłem poduszką w zdjęcie moje i Sisi z lat dzieciństwa. Zdjęcie spadło z komody i uderzyło o podłogę. Kolejną falę złości rozładowałem na laptopie. Kiedy wróciłem wzrokiem do zdjęcia na podłodze, cała złość zaczęła uchodzić ze mnie jak powietrze z pękniętego balonu. Podszedłem i podniosłem zdjęcie. Pęknięte szkiełko zabolało mnie tak mocno, że musiałem usiąść na podłodze. Jeszcze raz spojrzałem na uśmiech Sisi i zebrało mi się na płacz. Wsunąłem ramkę pod komodę, doczołgałem się do drzwi, oparłem o nie i schowałem głowę w rękach. Chciałem żeby to wszystko się skończyło. Chciałem przestać czuć do niej cokolwiek.

sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 28.

- Sisi, w końcu jesteś. - powiedział uradowany chłopak i zaczął kierować się w moją stronę. Był niższy niż Kai i na pewno trochę chudszy. Nieznajoma twarz chłopaka sprawiła, że schowałam się w ramiona Kaia. Chłopak roześmiał się i spojrzał jeszcze raz na mnie.
- Serine, co Ty ? - zapytał zdziwiony.
- D.O. musimy porozmawiać. - powiedział Kai. - Serine, zostaniesz tu chwilę sama ?

- Tak. - odpowiedziałam. Mina chłopaka nie wskazywała na zadowolenie. Usiadłam na kanapę i schowałam ręce pomiędzy kolana. Kai i chłopak wyszli z pokoju i skierowali się w stronę kuchni. Słyszałam ich głosy, ale nie mogłam rozszyfrować o czym rozmawiają. Nagle do pokoju weszła kolejna osoba. Wysoki brunet z brązowymi oczyma. Usiadł obok mnie i spojrzał mi w oczy.
- Hej. - powiedział.
- Witaj. - odpowiedziałam niepewnie.
- Co się stało ? - zapytał. Cały czas wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi oczyma.
- Nie wiem jak mam to wytłumaczyć. - stwierdziłam. Był mi całkiem obcy.
- Dziwnie się zachowujesz. - pokiwał głową - Jakbyś widziała mnie po raz pierwszy. - powiedział z uśmiechem. - Ale przecież tak długo się znamy.
Pokiwałam przecząco głową.
- Przepraszam. Nie pamiętam cię. - powiedziałam w końcu.
- Co ? - powiedział pod nosem brunet - Jak to się stało ?
- Nie wiem. - odpowiedziałam. Na prawdę tak było. Widziałam wszystko jak przez gęstą mgłę.
- Boże. - powiedział. Wtedy do pokoju wszedł Kai i drugi chłopak.
- Chan, co Ty tu robisz ? - zapytał niższy od Kaia chłopak.
- Sisi straciła pamięć ? - zapytał wysoki brunet.
- Tak. - powiedział Kai. - Serine, zaprowadzę cię teraz do pokoju, w którym mieszkasz, rozejrzysz się, a może Ci się coś przypomni, a ja pogadam z chłopakami. - podszedł do mnie i wziął mnie za rękę. - Dobrze maleńka ? - zapytał cicho.
- Tak. - odpowiedziałam. Kai wprowadził mnie na górę i zaprowadził do pokoju. Kiedy tylko zamknął za sobą drzwi, zaczęłam rozglądać się za czymś co pomogłoby mi wrócić do przeszłości.

*Kai*
Zawołałem wszystkich do salonu i sam zająłem fotel najbliżej kominka.
- Słuchajcie - zacząłem - Sisi straciła pamięć. - przeszedłem od razu do rzeczy. Chłopcy popatrzyli po sobie i wrócili wzrokiem do mnie. - Za wszelką cenę musimy pomóc jej odzyskać pamięć. Jest teraz wyjątkowo delikatna. Każdy z was musi pomóc jej odzyskać pamięć, ale przede wszystkim bronić. - podrapałem się po głowie. - Dla każdego będzie to trudne zadanie, ale na pewno dacie sobie radę.
- Jak to się stało, że straciła pamięć ? - zapytał Lay
- Sam nie wiem. - odpowiedziałem - Wiem, że to wina wypadku, ale dokładnie co się stało, nie wiem.

*Sisi*
Spojrzałam na ramkę, były w niej trzy zdjęcia. Każde przedstawiało małą dziewczynkę i chłopca. Zastanawiałam się czy byli to Ci sami, czy inni chłopcy. Po chwili jednak spostrzegłam, że każdy z nich wygląda inaczej. Kiedy wzięłam ramkę do ręki, na jej odwrocie poczułam coś czego nie powinno tam być. Odwróciłam ramkę i zdziwiłam się. Podwadziłam paznokciem kartkę i odkleiłam ją od tyłu ramki. Odłożyłam zdjęcia na miejsce. Obejrzałam kartkę dookoła, rozgięłam ją i zaczęłam czytać.
Chanyeol
Kai
D.O.




czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział 27.

Zaśmiałem się i spojrzałem na nią.
- O czym Ty mówisz Sisi ? - zapytałem. - Oj, udało Ci się mnie nabrać.
Sisi spojrzała na mnie jeszcze raz i skwasiła się. Mój uśmiech zaczął znikać.
- Sisi, to był żart, prawda ? - zapytałem niepewnie. Kiedy nic nie odpowiedziała, wiedziałem, że coś jest nie tak.
- Nie pamiętasz mnie ? - złapałem ją za rękę. Sisi spojrzała na moją dłoń, ale nie odsunęła jej.



*Sisi*
Patrzył na mnie jakby oczekiwał odpowiedzi.
- Przepraszam, ale pamiętam cię jak przez mgłę. - odpowiedziałam. Chłopak schylił głowę i pokręcił nią. Kiedy wrócił wzrokiem do mnie, jego oczy lśniły. Widziałam, że chce mu się płakać, ale za wszelką cenę próbuje się od tego powstrzymać.
- Muszę chyba już iść. - powiedział i zabrał swoją ciepłą dłoń z mojej.
- Zostań, proszę. - wyrwałam. Sama nie wiem dlaczego tak powiedziałam. Moje serce szeptało "Nie daj mu odejść. On na prawdę jest ważny. Zaufaj mu". Zawahał się, ale po chwili wstał z łóżka.
- Dlaczego ufasz obcej osobie ? - zapytał i schował ręce w kieszenie od kurtki.
- Zdrowy rozsądek mówi, że nie muszę się Ciebie bać. - stwierdziłam. - A po za tym czuję się w twoim towarzystwie jakbyśmy znali się od lat.
- Tylko mnie nie pamiętasz. - skwitował. Milczeliśmy. Zastanawiałam się dlaczego jest taki zimny dla mojej osoby. Może jednak myliłam się co do niego.
- Ufasz mi ? - powiedział w końcu.
- A mogę Ci ufać ? - zapytałam.
- Tak. - pokiwał zdecydowanie głową. - Mam pomysł. - przerwał. - Zabiorę cię do siebie, to kilka domów dalej. Pokażę Ci wszystkie zdjęcia, porozmawiamy i może coś sobie przypomnisz, dobrze ?
- Czemu nie. - skwitowałam.
- Więc chodźmy. - odpowiedział. Chwycił mnie za rękę, podał mi kurtkę i zeszliśmy na dół. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę osiedla.
- Co pamiętasz ? - zapytał.
- Pamiętam moją rodzinę i jedną ważną osobę spoza niej. - powiedziała - Pamiętam Jo, jest moim bratem. Moją maleńką siostrę Eve, moją mamę. Pamiętam też Jima. - przerwałam.
- A ja, kim jestem? - zapytał nagle.
- Kai ? - spojrzałam na niego - Pamiętam cię z plakatu w moim pokoju.
- Jestem Kim Jong-In. - przedstawił się. - Mój pseudonim sceniczny to Kai.
- Jesteś piosenkarzem ? - zapytałam niepewnie.
- Byłem. - odpowiedział. Pogrążyłam się w myślach. Nie spostrzegłam nawet, że stoję już przed drzwiami jego domu. - Zapraszam. - otworzył mi drzwi. Weszłam do środka, od razu uderzył we mnie delikatny zapach męskich perfum.
Kai zabrał ode mnie kurtkę i powiesił ją na wieszak. Zdjęłam buty i odłożyłam je przy innych.
- Proszę. - powiedział Kai i wręczył mi małe, lawendowe i puchate kapcie. Włożyłam je na nogi i ustałam niepewnie obok chłopaka. - Nie bój się. - powiedział - Nic Ci się tu nie stanie.
Chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić obok siebie. Na początek pokazał mi kuchnię. Duże pomieszczenie z mnóstwem światła i pięknym drewnianym stołem. Przeszliśmy do kolejnego pokoju. Od razu wiedziałam, że to salon. Kominek, kanapy i fotele, a na ścianie duża plazma.
- Pięknie. - powiedziałam. Kai uśmiechnął się i złapał mnie mocniej za rękę. Usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się szybko. Moje serce zabiło, a ja mocniej chwyciłam ramię Kaia.

niedziela, 10 stycznia 2016

Rozdział 26.

*Kai; 4 dni później*
- Odzywała się ? - zapytał Xiumin.
- Już od 3 dni nie miałem od niej wiadomości. - powiedziałem
- Może pochorowała się ze strachu. - stwierdził D.O., który wyglądał przez okno. Chanyeol przewrócił oczami.
- I nie odbiera telefonu ? - zapytałem.
Sehun pokiwał głową.
- A może po prostu... - zaczął Lay
- Nie dokańczaj nawet. - przerwał Xiumin - Znamy ją bardzo dobrze, nie mogła nas zostawić bez pożegnania.
- Może po prostu zrobiła to co my. - powiedziałem - Chłopacy, taka jest prawda. Odpłaca nam pięknym za nadobne.
- Kai, jesteś idiotą. - powiedział D.O. - Sisi taka nie jest.
- Hej, słuchajcie ! - nagle do kuchni wbiegł Tao
- Co się stało ? - zapytałem
- Serine miała wypadek. - powiedział zdyszany
- Co ?! - krzyknął D.O. - Gdzie jest ?
- Jo dzwonił i mówił, że na szczęście jest już w domu. - odpowiedział
- Ubierajcie się, idziemy do niej. - powiedział Chanyeol.
- Nie. - powiedział Tao - Nie teraz.
- Dlaczego ? - spytał Lay
- Jo powiedział, że jest w złym stanie, psychicznym jak i fizycznym.
- To nasza siostra, a nie koleżanka. - stwierdził Sehun
- Ja pójdę i dowiem się wszystkiego. - powiedziałem twardo.
Chłopakom widocznie się to nie spodobało, ale nie chcieli tego za bardzo pokazywać.
- Dobra, idź. - powiedział D.O. i wyszedł z kuchni.
Ubrałem kurtkę i wyszedłem najszybciej jak mogłem. Po kilku minutach byłem przed drzwiami domu Sisi. Zadzwoniłem i po chwili otworzyła mi jej mama.
- Tak ? - zapytała zdziwiona.
- To ja, Kai. - powiedziałem z uśmiechem. Stała chwilę zamyślona i po chwili odwzajemniła uśmiech.
- Ale wyrosłeś. Proszę, wejdź. - powiedziała i wpuściła mnie do środka.
- Jest Sisi ? - zapytałem od razu
- Tak. - odpowiedziała jej mama i posmutniała.
- Pójdę do niej jeśli mogę. - powiedziałem.
- Kai, bądź wyrozumiały. Nie do końca jeszcze wiadomo co jej jest. Po wypadku zrobiła się bardzo nieufna. - powiedziała i zamyśliła się.
- Niech się pani nie martwi. Nic jej nie będzie. - odpowiedziałem.
- Dobrze, wracam do pracy. Do zobaczenia. - stwierdziła z westchnieniem i skierowała się w stronę wielkich drzwi. Wszedłem po schodach i złapałem za klamkę 2 drzwi po prawo.
Niepewnie wszedłem do środka. Cisza jaka panowała w środku była dla mnie zaskoczeniem. Na łóżku w rogu pokoju siedziała Sisi.
- Serine. - powiedziałem cicho. Jej głowa odwróciła się w moją stronę. Jej oczy błysnęły, a ja skierowałem się w stronę łóżka. Usiadłem obok niej. Od kąd wszedłem do pokoju nie odezwała się ani słowem.
- Hej. - powiedziałem. - Jak się czujesz ?
Jej oczy zaczęły błądzić po mojej osobie. Czuła się niepewnie i dało się to odczuć.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć, co myśleć. Głośno zaciągnęła powietrze.
- Kai ? - zapytała. Czułem się jakby pierwszy raz wypowiadała to imię.
- Tak Serine ?
Wskazała na coś za mną. Odwróciłem się i spostrzegłem plakat podpisany moim imieniem. Nie rozumiałem o co jej chodzi. Kiedy odwróciłem się z powrotem w jej stronę, ona siedziała tak blisko mnie, że musnąłem ją nosem. Dotknęła mojego policzka i nagle cofnęła rękę. Jej oczy zeszkliły się.
- Kim jesteś ? - zapytała.

piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział 25.

- Hallo ?
- Sisi, gdzie jesteś ? - zapytał znajomy głos
- W domu. - odpowiedziałam
- Jak wróciłaś ? - zapytał zdenerwowany
- Taksówką, z resztą, co to cię obchodzi ? - zapytałam wkurzona
- Mogłaś chociaż powiedzieć, że idziesz. - powiedział chłopak
- Trzeba było się zainteresować. Pa. - zakończyłam rozmowę i schowałam telefon to kieszeni.

*Xiumin; w czasie rozmowy Sisi*
- Chanyeol, powiedz mi coś. - zacząłem
- No ? - zapytał
- Czy Ty na prawdę zakochałeś się w Sisi ? - zapytałem wpatrując się w czajnik z wodą.
- Xiumin, przestań. - powiedział zły Chanyeol - Sisi wybrała kogoś innego, a ja będę szczęśliwy jeśli chociaż zostanie przy mnie jako siostra. - przerwał - Ona kocha D.O.
Spojrzałem się na Niego i ścisnąłem torebkę prażynek krabowych, które tak lubił D.O.
Dźwięk głośno zamykanych drzwi wejściowych przywrócił mnie do normalności. Popatrzeliśmy z Chanem po sobie i wybiegliśmy na zewnątrz.
- Sisi ! - krzyknął Chanyeol wybiegając za bramkę. Rozejrzał się nerwowo i odwrócił do mnie. - Jasna cholera, bierz telefon i kurtkę, idziemy.
Ubrałem się i nerwowo zamknąłem dom. Zastanawiałem się tylko co jej strzeliło do głowy?

*Sisi*
Rzuciłam telefonem o chodnik i pobiegłam przed siebie. Kiedy tylko dotarłam do fontanny w lesie złapałam kilka szybkich oddechów i usiadłam na marmurze. Robiło się zimno i ciemno, a moje serce zaczęło wypełniać się strachem i smutkiem. Usłyszałam trzask przed sobą. W jednej chwili wstałam i rozejrzałam się dokoła. "Widzę cię piękna" odbiło mi się echem w głowie i przed oczyma stanęła mi wizja zdjęcia z wiadomości.
Kiedy z lasu wyszła jakaś postać, chciałam uciec stamtąd w popłochu, jednak coś nie dawało mi się ruszyć. To był strach.
- Zostaw mnie ! - krzyknęłam
- Serine, przestań. - powiedziała postać męskim głosem i w jednej chwili znalazła się przy mnie.
Serce podeszło mi do gardła i o mało nie zemdlałam.
- To tylko sen, a ja zaraz się obudzę. - powiedziałam i zamknęłam oczy. Kiedy z powrotem je otworzyłam, jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie.
- Przecież  nie zrobię Ci krzywdy Sisi. - powiedział i próbował mnie dotknąć.
- Nie ! - krzyknęłam i mocno go odepchnęłam. - Daj mi spokój !
Kiedy znalazł się na ziemii zaczęłam uciekać. Moje nogi po chwili biegu zaczęły dawać o sobie znać i coraz bardziej się plątać. Wybiegłam na ulicę. Ustałam i obejrzałam się za siebie. Był coraz bliżej. Spanikowana ruszyłam przed siebie. Moja prawa noga zahaczyła o chodnik.
Upadek trwał kilka sekund. Moja głowa zetknęła się z zimnym i twardym przedmiotem. Słyszałam jak pod naporem moja czaszka pęka, a ja opadam na chłodną ziemię. Z każdej strony zaczęła otulać mnie bezsilność. Ostatnią rzeczą, którą poczułam było całe ciepło, które powoli opuszczało moje ciało.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Macie jakieś pomysły, zastrzeżenia czy prośby, zapraszam, POMYSŁOWO.

czwartek, 7 stycznia 2016

Rozdział 24.

Wychodząc z klubu nie wiedziałam co mam robić. Kiedy spostrzegłam, że na ławce siedzi Xiu, podeszłam i usiadłam obok Niego.
- Czemu jesteś tu sam ? - zapytałam i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Nie obraź się Sisi, ale nie chciałem przebywać w ich towarzystwie. Jakoś twoi przyjaciele mnie odrzucają. I nie chodzi mi tu o grupę, ale o ich charaktery. - odpowiedział.
- Rozumiem i wcale się nie gniewam. - stwierdziłam - Kiedyś to też wyglądało inaczej. Miałam przyjaciół, a teraz oni mają mnie w dupie
- A teraz jak czujesz się w ich towarzystwie ? - zapytał
- Jakby zabrali mi teraźniejszych znajomych. - odpowiedziałam mu i wpatrzyłam się w księżyc - Widzisz Xiumin, życie nie jest sprawiedliwe.
- Sisi, masz jeszcze mnie. - przytulił mnie mocno - Co myślisz o obejrzeniu filmu...
- ...i wypiciu ciepłego kakao przy kominku w domu ? - dokończyłam pytająco
- Widzisz jak dobrze się znamy. - uśmiechnął się - Chodźmy po taksówkę i urwijmy się stąd do domu.
- A oni ? - wskazałam na klub lecz po chwili zastanowienia machnęłam ręką - Nie ważne, dadzą sobie radę.
Xiu wziął mnie za rękę, wpuścił pierwszą do taksówki i pojechaliśmy do domu. Przez całą drogę zastanawiałam się czy ktokolwiek zauważył, że zniknęłam.
Po kilku minutach wysiedliśmy z taksówki i w momencie znaleźliśmy się w domu. Xiumin poszedł zrobić kakao, a ja w tym czasie napaliłam w kominku i włączyłam telewizor w poszukiwaniu filmu.

*Kai*
- Tyle się nie widzieliśmy, może wpadniesz do mnie? - zapytał Jo
- To Ty nie mieszkasz z Sisi i mamą ? - zdziwiłem się. Sisi nic nie wspomniała o tym, że Johny się wyniósł.
- A no nie. - pokiwał głową - Sister (czyt. śister; nazwa własna) Ci nie mówiła ?
- Nie. - odpowiedziałem.
- Kai. - ktoś szturchnął mnie w ramię. Odwróciłem się, to był D.O.
- Tak ?
- Sisi zniknęła. - powiedział zły - Wiem, że kręciła się tutaj, nie widziałeś jej ?
- Kurwa mać. - powiedziałem i wstałem od stolika.
- Co z moją sister ? - zapytał Jo
- Zaraz do niej zadzwonię i dowiem się co się stało. - powiedziałem i wyszedłem z klubu.

*Sisi*
- Hej Serine, co Ty tu robisz ? - zapytał Channie, który akurat zszedł na dół.
- Wróciłam. - powiedziałam i spojrzałam na Niego - Jakoś nie mam siły na to wszystko.
- A stało się coś ? - zapytał i usiadł na fotelu.
- To wszystko. - powiedziałam, a do pokoju wszedł Xiumin.
- Chanyeol, ona ma ich dość, a do tego jej byli przyjaciele zabrali jej teraźniejszych. - wyjaśnił za mnie.
- Nie martw się. My na pewno będziemy zawsze przy Tobie. - powiedział Channie i uśmiechnął się. - Nie chcę wam przeszkadzać, bo pewnie chcecie pogadać, a ja niewiele wiem na ich temat, więc zostawię was samych.
- Nie trzeba. - powiedziałam i spojrzałam w stronę Xiumina. - Obejrzyjmy film jak za dawnych, dobrych czasów.
- Dobrze. - przytaknął Xiu i położył kubki z kakao na stoliku.
- Pomogę Ci zrobić coś do jedzenia. - powiedział Chanyeol, wstał z fotela i poszedł z Xiu do kuchni.
Po chwili odezwał się mój telefon. Bez sprawdzania nadawcy, odebrałam.

środa, 6 stycznia 2016

Rozdział 23.

*Cristabell*
- Spójrz tam. - wskazałam Sisi na czerwony samochód. - To chłopaki z Exo.
Sisi spojrzała na mnie i nim się obejrzałam zeszła ze schodka.
- Hej ! - krzyknęła do nich. Ich wzrok powędrował w naszą stronę. Uśmiechnięty Kai pomachał do Sisi i klepnął Sehuna w ramię. Nie wiedziałam co zrobić.
- Sisi, oszalałaś ? - zapytałam.
- Nie. Chodź, pogadamy z nimi. - powiedziała. Spojrzałam na nią, kiedy jej dłoń powędrowała w górę i zachęciła chłopców do przyjścia. Kiedy zwrócili się w naszą stronę moje nogi zaczęły uginać się pod ciężarem ciała, a serce zaczynało bić mocniej.
W momencie znaleźli się przede mną i Sisi.
- Hej, jestem Sehun. - powiedział wytatuowany blondyn.

*Sisi*
Cisza, którą przerywały dźwięki nowych piosenek trwała dłuższą chwilę.
- Cristabell. - odpowiedziałam i spojrzałam na Sehuna, który z zaciekawieniem przyglądał się mojej koleżance. - Cristabell, to jest D.O., Kai, Xiu i Sehun.
Jej wzrok powędrował na mnie. Widać było, że patrzy na mnie z wyrzutem.
- Wy się znacie ? - zapytała mnie
- Tak. - odpowiedział za mnie D.O.
- No dobrze, może chodźmy do środka i wtedy lepiej się poznacie. - zaproponowałam. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami.
Weszliśmy do klubu idąc za Cristabell. Kiedy doszliśmy do stolika, żołądek prawie podskoczył mi do gardła.
Złapałam Cristabell za rękę i odciągnęłam na bok.
- Co tu robi Jase ? - zapytałam zła
- Przyszedł z Johnym. - odpowiedziała - Stało się coś ?
- Nie, nic. - odpowiedziałam i podeszłam z nią z powrotem do stolika.
- Witaj siostrzyczko. - powiedział Jo.
- Cześć bracie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do Niego.
- Cześć Serine. - powiedział nagle Jase
- Hej. - odpowiedziałam siadając obok Kaia i D.O.
Muzyka grała, a ja siedziałam i sączyłam drinka. Rozmowa pomiędzy moimi dawnymi i obecnymi przyjaciółmi trwała w najlepsze, tylko mi nie uśmiechało się siedzenie w towarzystwie. Wstałam od stolika i podeszłam do baru. Zamówiłam drinka i odwróciłam się w stronę parkietu. Obserwowałam tańczących kiedy z tłumu wyszedł Robert. Mimowolnie uśmiechnęłam się, a on skierował się w moją stronę.
Robert
- Hej. - powiedział i usiadł obok mnie.
- No hej. - odpowiedziałam. - To tu byłeś barmanem na moich urodzinach, prawda ?
- Tak. - odpowiedział i upił łyk soku - Miałem Ci coś powiedzieć już wcześniej, wtedy w klubie, ale gdzieś zniknęłaś.
- No więc mów teraz. - przerwałam mu
- Pięknie wyglądałaś. - odpowiedział
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i dopiłam drinka do końca. Z tłumu wyszedł Jase.
- Zrób coś dla mnie i zaciągnij mnie na parkiet, proszę. - powiedziałam mu szybko. Robert złapał mnie za rękę i odciągnął od baru. Ciągnąc mnie w stronę parkietu uderzył ramieniem Jase'a, który niewzruszenie odszedł do baru. Kiedy już chwilę tańczyliśmy, zaczęliśmy rozmawiać.
- Skąd pochodzisz ? - zapytał
- Pochodzę z Polski, moja mama przyjeżdżała tu cały czas do pracy i tak po 10 latach przenieśliśmy się tutaj. A Ty ?
- Mój tata jest Amerykaninem, przeprowadził się tutaj i poznał mamę. Mieszkam tu odkąd pamiętam.- uśmiechnął się.
- Wiesz, nie obraź się na mnie i nie czuj się urażony, jesteś na prawdę miłym kolesiem, ale to pytanie nurtuje mnie odkąd zaczęliśmy rozmawiać.
- Tak ? - zapytał
- Jesteś homoseksualny ? - zapytałam i nagle poczułam się jak totalna kretynka. Robert zaśmiał się i wyciągnął mnie z parkietu do naszego stolika.
- Jeśli na prawdę chcesz wiedzieć, to tak. - odpowiedział. - Do zobaczenia. - uściskał mnie i odszedł.
Usiadłam do stolika i spojrzałam na Kai'a. Przez chwilę patrzył na mnie z wyrzutem "Nie teraz Sisi, proszę", odwróciłam więc głowę i odeszłam do stolika. Na prawdę nie chciałam już tam być. Wszyscy mnie ignorowali, nawet Kai czy D.O.. Czułam się niewidzialna.
----------------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym podziękować wszystkim czytającym.
Jesteś najlepszym motywatorem do ciągłego pisania.
Rosnące statystyki dają mi niewyobrażalną radość z tego, że ktoś czyta to co siedzi w mojej głowie.
Dziękuję, całuję i pozdrawiam. Hwaiting ~

wtorek, 5 stycznia 2016

Rozdział 22.

Zbliżył się i dotknął mojego policzka. Kiedy tylko jego usta przysunęły się do moich, przeszedł mnie dreszcz, serce zabiło mocniej, a w brzuchu poczułam przyjemne łaskotanie.
- Jesteś moją wymarzoną kobietą. - powiedział D.O. i namiętnie mnie pocałował. Nagle odsunął się ode mnie i skrzywił się z bólu.
- Twoja warga. - powiedziałam - Trzeba ją przemyć, bo może wdać się zakażenie.
- Spokojnie. - uśmiechnął się delikatnie - Przy Tobie nic mi nie będzie.
Dzwonek telefonu przerwał chwilę milczenia.
- Słucham ? - zapytałam
- Sisi, spotkajmy się. - powiedziała Bella
- Nie wiem czy mam ochotę. - odpowiedziałam
- No proszę cię. Chcę cię przeprosić i zaprosić na imprezę. - powiedziała
- Cristabell, nie będzie tak jak kiedyś. - powiedziałam dobitnie
- Ja wiem. - powiedziała - Ale postaram się, żeby było chociaż w połowie tak dobrze jak było kiedyś.
- No ok. - powiedziałam - Gdzie ?
- Może ten nowo otwarty klub, przy galerii ?
- No dobra. Godz 20 przed wejściem. Jeśli kogoś zabierasz, uprzedź mnie.
- Ok. Do zobaczenia. - powiedziała wesoło.
- Do zobaczenia. - odpowiedziałam.
Odwróciłam się w stronę siedzącego D.O., jego twarz rozpromieniła się od momentu kiedy weszłam do pokoju.
- Kto to był piękna ? - zapytał po chwili. Milczałam. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- Koleżanka. - wydukałam w końcu.
- A powiesz mi co od Ciebie chciała ? - zapytał, wstał z łóżka i podszedł do mnie.
- Zaprosiła mnie na imprezę. Chce się pogodzić.
- Nie jesteś pewna, prawda ?
- D.O. ja na prawdę nie wiem czy chcę rozpamiętywać przeszłość. Chciałam zapomnieć, a ona to popsuła.
- Może po prostu daj jej szanse Sisi. Każdy na nią zasługuje. Jeśli nie będzie Ci odpowiadać, zawsze możesz powiedzieć jej, że to koniec. - przytulił mnie
- Chodźcie ze mną. - powiedziałam
- Na mnie zawsze możesz liczyć. - dał mi buziaka w policzek i złapał za rękę, wyciągając z pokoju.

*Sisi; wieczór*
Ubrałam śliczną sukienkę i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie D.O. i Kai.
- A gdzie reszta ? - zapytałam zaglądając do kuchni
- Czekamy jeszcze na Laya i Xiu. - odpowiedział Kai
- A Sehun ?
- Powiedział, że nie ma ochoty. - wyjaśnił D.O.
- Zaraz narobię mu ochoty na tańce. - powiedziałam, weszłam po schodach i wbiegłam do pokoju Sehuna. Kiedy tylko spostrzegłam, że siedzi na fotelu i wpatruje się we mnie z zaskoczeniem nie mogłam opanować śmiechu.
- Sehun, małpko. - powiedziałam - Ubieraj się.
- Jakoś nie chcę tam iść. - powiedział.
- A ja mam ochotę rzucić w Ciebie moją szpilką. - odpowiedziałam - Więc nie czekaj, aż zdejmę but i wsadzę Ci go w dupsko, tylko ubieraj się na imprezę.
- Grozisz mi ? - zapytał i wstał z fotela
- Grożę mój drogi. - odpowiedziałam i wręczyłam mu kurtkę. Sehun potulnie założył kurtkę i wyszedł ze mną z pokoju.
- Jak ja cię kocham siostro. - powiedział i owinął rękę wokoło moich bioder. Zeszliśmy na dół, gdzie stał Xiu, D.O. i Kai.
- A Lay gdzie ? - zapytałam podniesionym głosem.
- Lay ! - krzyknął Kai. Po schodach na dół zbiegł Lay, założył kurtkę i wyszliśmy. Spakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy na imprezę.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Jaskrawe neony oświetlały parking i wejście do klubu. Wysiadłam ze samochodu i od razu spostrzegłam Cristabell.
Ruszyłam w jej stronę szybkim krokiem, kiedy chłopcy jeszcze wysiadali ze samochodu.
- Cześć. - powiedziałam
- Hej. Ślicznie wyglądasz. - powiedziała i przytuliła mnie.
- Wzajemnie. - odpowiedziałam. - Jesteś sama ?
- Nie, reszta jest w środku. - powiedziała. Nastała cisza. Cristabell szeroko otworzyła buzię i szturchnęła mnie za ramię.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Rozdział 21.

Chan spojrzał na mnie, a ja się rozpłakałam.
- Nie. Chan, ja nie mogę. - powiedziałam
- Nie kochasz mnie, prawda ? - zapytał stawiając mnie na podłodze.
- Kocham cię jak brata. - odpowiedziałam - Proszę cię, nie chcę żebyś krzywdził swoją rodzinę.
- Mnie boli, to, że to D.O. jest tym, którego kochasz. - powiedział
- Chan, miłość nie jest czymś co możesz kupić. Zakochujemy się w najmniej oczekiwanym momencie naszego życia. Uwierz mi, że istnieje dla Ciebie ten ideał, który w końcu kiedyś spotkasz.
- Ale teraz Ty nim jesteś. - powiedział
- Teraz tak mówisz, później będzie inaczej. - powiedziałam. Chan uśmiechnął się i przytulił mnie.
- Brakowało mi cię. Ja wiem, że byłem zły. Robiłem tyle okropnych rzeczy.
- Nie wspominaj tego co było. Czasu nie cofniesz, a krzywdy zawsze możesz naprawić.
- Dziękuję siostrzyczko. - powiedział z uśmiechem i zapał mnie pod ramię.
- Zawsze możesz przyjść się wygadać. I pamiętaj, że rodzina to najważniejsze co masz i nie wolno ich krzywdzić. - powiedziałam i ziewnęłam. Zegar na kominku wskazywał 02:36.
- Chodźmy spać. - powiedział. Po chwili byłam już w swoim pokoju, bez zastanowienia usiadłam na podłodze i nie spostrzegłam kiedy zasnęłam.

*Lay*
Wstałem później niż oczekiwałem. Zegarek wskazywał już 5. Ruszyłem do łazienki, po chwili stałem już w pokoju wykąpany i zastanawiałem się co ubrać. Kiedy zdecydowałem się w końcu na strój, zszedłem na dół i zrobiłem śniadanie. Minęła już 5:50, a Sisi nadal nie zeszła na dół. Odłożyłem kubek z herbatą i po kilku krokach stałem już przed drzwiami jej pokoju. Cicho otworzyłem drzwi i wszedłem na środka. Sisi leżała skulona na podłodze. Przestraszyłem się i szybko uklęknąłem przy niej potrząsając ją za ramiona.
- Idź mi stąd. - powiedziała i ziewnęła. Odetchnąłem z ulgą.
- Sisi, może połóż się do łóżka, a jutro się przejdziemy. - powiedziałem. Jej oczy otworzyły się i spojrzały na mnie. Od razu spostrzegłem, że jej oczy są podkrążone i zaczerwienione. - Mało spałaś, tak ?
- Tak, ale już wstaję. - odpowiedziała i zaczęła podnosić się z podłogi.

*Sisi*
Podnosząc się doszła do mnie dopiero świadomość tego co miało miejsce wczoraj w nocy.
- Matko, Lay, przepraszam Cię, ale nie mogę. - szybko zerwałam się z podłogi.
- Stało się coś ? - zapytał.
- Nie chcę do tego wracać, ale D.O. mnie teraz potrzebuje. Wybacz, na prawdę.
- Dobrze, spokojnie. Przejdę się kawałek sam. - Lay wyszedł, a ja szybko przebiegłam przez łazienkę i weszłam cicho do pokoju D.O.
Jego oczy od razu powędrowały na mnie. Jego twarz wyglądała na zmęczoną.
- Przepraszam cię. - powiedziałam i podeszłam do Niego. Wpatrywał się we mnie szklistym wzrokiem. Oczy zaszły mi łzami.
D.O. objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
- Odgrażał mi się. Mówił, że jak tylko zbliżę się do Ciebie, to pożałuję. Miałem już tego dość - kontynuował. - Cały czas wmawiał mi, że go kochasz, że to jego wybrałaś. Kiedy powiedziałem, mu, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, wściekł się. - wyszeptał.
- Nie wybrałam go. - powiedziałam.

niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 20.

Xiumin siedział na łóżku. Słuchawki naciągnięte na uszy i książka w ręku sprawiły, że poczułam się jak dawniej. Weszłam do jego pokoju, zamknęłam drzwi i podeszłam do łóżka. Od razu mnie zauważył. Usiadłam naprzeciwko Niego, kiedy odkładał książkę i ściągał słuchawki.
- Przepraszam, że jestem dopiero teraz. - powiedziałam od razu.
- Nic nie szkodzi. I tak nie zasnę na razie.
- Więc co takiego działo się z Chanyeolem, kiedy wyjechaliście? - zapytałam ciekawa.
- Jak tylko zaczęliśmy jeździć w trasy stawał się coraz dziwniejszy. Kai wielokrotnie próbował zapanować nad jego agresją skierowaną często w stronę D.O.. Wielokrotne kłótnie z każdym członkiem sprawiły, że nie mogliśmy pracować. Po jakimś czasie Luhan miał już go dość, odszedł z zespołu. Wtedy też po 2 miesiącach Exo się rozpadło. Ciągłe kłótnie z managerem przestały już bawić wytwórnie. Zwolnili nas. Wtedy Chan  zaczął się uspokajać. Nie wiedzieć czemu stał się zamknięty w sobie i przez kilka miesięcy do nikogo się nie odzywał. A teraz znów widać, że wraca do agresji. I mam wrażenie, że wplątuje w to D.O. tak jak było kiedyś.
Pokiwałam głową. Nie wierzyłam w to co mówi mi Xiu.
- Niemożliwe. - odpowiedziałam
- Sisi, ja wiem, że chciałabyś żeby było inaczej, każdy z nas by chciał.
- Kiedy ostatnio był ze mną nie zachowywał się tak jak mówisz. - stwierdziłam
- Chciałbym żeby się uspokoił, bo wszyscy zaczynają się martwić o Chana, a zwłaszcza o D.O. Więc wracając do sytuacji, która dzieje się tutaj. Jak to jest, powiedz mi ?
- Kiedy pierwszy raz nocowałam tutaj, następnego dnia rano schodząc na dół usłyszałam kłótnię D.O. i Chana w kuchni. Chan twierdził, że D.O.... - zatrzymałam się. Xiu wbił we mnie swój wzrok. - , że D.O. mnie pierzył. - wyszeptałam.
- Co ? - uniósł się Xiumin - Kai wie ?
- Nie. I może lepiej, że nie wiem.
- Chan przesadza. Pieprzony dupek. - Xiumin zacisnął pięści. - Nie lubię przemocy, ale zaraz pójdę i mu przywalę.
- Spokojnie Xiumin. - położyłam mu rękę na kolanie. - Przeprosił mnie już. Za to od tego czasu D.O. się do mnie nie odzywa. Unika mnie jak ognia, a kiedy Chan na Niego spojrzy D.O. wychodzi. Może on się go boi.
- D.O. jest młodszy. Chan robił wiele głupot i do wielu rzeczy był zdolny się posunąć. Nie wiem jak jest teraz, ale przypuszczam, że znów coś złego zaczęło się pomiędzy nimi dziać.
Zamyśliłam się. Musiałam porozmawiać z D.O. i przemówić do rozsądku Chanowi. Nagle z dołu zaczęły dobiegać nas krzyki. Zerwaliśmy się z Xiu z łóżka i szybko zbiegliśmy na dół. Stanęłam nagle przed wejściem do salonu i moje serce na chwilę się zatrzymało. Kai i Tao próbowali przytrzymywać Chanyeola, który krzyczał na leżącego D.O. W moich oczach zakręciły się łzy.
- DOSYĆ ! - krzyknęłam i wybuchnęłam płaczem. Cała akcja jakby zatrzymała się w czasie. Patrzyli na mnie, oprócz D.O., który próbował się podnieść. Zaczęłam się trząść. - Wy pieprzeni idioci. -
powiedziałam i pokręciłam głową. Przykucnęłam do D.O., na jego twarzy malowało się zdezorientowanie i ból. Z rozciętej wargi leciała krew.
- O matko, D.O. - spojrzałam mu w oczy. Moje serce pękło po raz kolejny. - Chanyeol, jak mogłeś. - podniosłam się i podeszłam do Niego. Patrzył na mnie zimnym i bezlitosnym wzrokiem, nagle jego oczy błysnęły i momentalnie zmieniły głębię, na spokojną. - Myślałam, że to co powiedziałeś w kuchni na prawdę pociągnie cię do zastanowienia się nad sobą.

*Chanyeol*
- Zawiodłeś mnie. - powiedziała po czym uderzyła mnie w twarz. Kobieta, o którą walczyłem wybrała kogoś innego. Złość, którą chowałem w sercu zmieniła się w smutek. "Zawiodłeś mnie" odbiło się echem w mojej głowie.

*Sisi*
Razem z Xiu złapałam D.O. pod ręce i przekazałam do Tao. Chłopaki zaprowadzili go do pokoju, a ja stałam na środku salonu z Kaiem i Chanem. Wpatrywałam się w podłogę, kiedy Kai złapał mnie za ramię.
- Ja idę i na prawdę nie chcę się o Ciebie bać, więc proszę wróć do Siebie. - wyszeptał mi do ucha.
- Dam sobie rade. - odpowiedziałam mu cicho. Kai pogłaskał mnie po barku i wszedł na górę.
Chanyeol opadł na podłogę i schował twarz w dłoniach. W ty momencie nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Nienawidziłam go, ale coś ciągnęło mnie nadal w jego stronę. Podeszłam do Niego bliżej i usiadłam naprzeciwko.
- Nienawidzę się. - powiedział i smutnymi oczyma spojrzał w moją stronę. - Ta zazdrość wyżera mnie od środka.
- Ale dlaczego D.O. ? - zapytałam.
- Bo to on jest twoim pieprzonym faworytem. Od zawsze nim był. - powiedział i złapał się za włosy. Milczałam. - Ja cię kocham. - wyznał cicho, a po jego policzku spłynęła łza. Przysunął się do mnie i delikatnie pocałował. Serce zabiło mi mocniej, a czas stanął. Oderwał się ode mnie, wziął mnie za rękę i obydwoje wstaliśmy. Nagle złapał mnie za biodro i przyciągnął mocno do siebie. Zaczął delikatnie muskać moje usta, po czym pocałunki stały się coraz mocniejsze. Złapał mnie za pośladki i oplótł sobie moje nogi wokół swoich bioder. Na chwilę przestał mnie całować i spojrzał w moje oczy. Widziałam rosnące pożądanie w jego wzroku. Nagle żołądek podskoczył mi do gardła, zaczęłam się szarpać.