czwartek, 8 października 2015

Rozdział 10.

Złapałam mocno za rękę Jaspera i szybkim ruchem pociągnęłam ją w moją stronę. Ból był ogromny, kiedy ostrze przebiło moją skórę. Jase puścił nagle rączkę noża. Stało się coś, czego bym się nie spodziewała. Jase nie był tym na kogo wyglądał, to był Viktor. Jim szybkim ruchem doskoczył do mnie i pozbawił Viktora głowy. Jego bezwładne ciało upadło na trawę, a Jim był już obok mnie.
- Siostra ! Siostra ! - wydobyło się z jego ust. Wszystko zrobiło się czarne, a ja otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie.
- Przysnęłaś. - powiedział Jo. Rozejrzałam się i spostrzegłam, że jestem w samochodzie. - Byłem w warsztacie, a teraz jedziemy do klubu.
- Wiesz co, chyba nie mam ochoty tam jechać. - powiedziałam przypominając sobie sen.
- Siostro, ja wiem, że nie możesz zapomnieć o tym wszystkim. Masz dziś urodziny, nie pozwolę żebyś spędzała je sama. - nalegał
- Wiem o tym, ale nie chcę jechać. Proszę, zrozum mnie. - spojrzałam na swoje dłonie - A po za tym jeśli pojadę, znów się wstawię.
Jo pokiwał przecząco głową.
- Mam dla Ciebie niespodziankę, która na pewno cię ucieszy.
- Nie odpuścisz mi tej imprezy. - odparłam - Pójdę, ale jeśli tylko źle będę się czuła odwieziesz mnie natychmiast do domu. - wysiadłam ze samochodu i poprawiłam sukienkę.
- Ma się rozumieć siostro. - wziął mnie pod rękę i zabrał do klubu.

*godzinę później*
Siedziałam sama w loży. Przez głowę przemknął mi scenariusz snu. Wiedziałam, że to tylko fikcja i taka sytuacja nie ma prawa wydarzyć się w realnym życiu. Nie zwracając uwagi brata i znajomych
wymknęłam się z klubu i zaczęłam iść w stronę centrum miasta. Spoglądając przed siebie ujrzałam
bardzo znajomą twarz. Stanęłam na moment, a chłopak idący z naprzeciwka zrobił to samo.
- Kai ! - krzyknęłam szczęśliwa, biegnąc do Niego i rzucając mu się na szyję.
- Niespodzianka. - powiedział z uśmiechem i mocno mnie przytulił - Co Ty tu robisz ? Myślałem, że jesteś w klubie.
- Zostałam sama i tak jakoś wyszło. - odrzekłam z uśmiechem - A Ty co tu robisz ? Wyprzystojniałeś.

- Dziękuję. - cmoknął mnie w rękę - Właściwie szedłem zrobić Ci niespodziankę, na którą umówiłem się z Jo, ale spóźniłem się i nie wyszło. Przepraszam cię.
- Nic się nie stało. - odparłam - I tak nie ma tam nic ciekawego.
- Słuchaj, to może pójdziemy do mnie ? - zapytał - Nie mam ciastek, kawy ani herbaty, ale mam sok i...
- Dla mnie ok. - przerwałam mu szeroko się uśmiechając.
- No to idziemy. - odpowiedział łapiąc mnie za rękę.