niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 20.

Xiumin siedział na łóżku. Słuchawki naciągnięte na uszy i książka w ręku sprawiły, że poczułam się jak dawniej. Weszłam do jego pokoju, zamknęłam drzwi i podeszłam do łóżka. Od razu mnie zauważył. Usiadłam naprzeciwko Niego, kiedy odkładał książkę i ściągał słuchawki.
- Przepraszam, że jestem dopiero teraz. - powiedziałam od razu.
- Nic nie szkodzi. I tak nie zasnę na razie.
- Więc co takiego działo się z Chanyeolem, kiedy wyjechaliście? - zapytałam ciekawa.
- Jak tylko zaczęliśmy jeździć w trasy stawał się coraz dziwniejszy. Kai wielokrotnie próbował zapanować nad jego agresją skierowaną często w stronę D.O.. Wielokrotne kłótnie z każdym członkiem sprawiły, że nie mogliśmy pracować. Po jakimś czasie Luhan miał już go dość, odszedł z zespołu. Wtedy też po 2 miesiącach Exo się rozpadło. Ciągłe kłótnie z managerem przestały już bawić wytwórnie. Zwolnili nas. Wtedy Chan  zaczął się uspokajać. Nie wiedzieć czemu stał się zamknięty w sobie i przez kilka miesięcy do nikogo się nie odzywał. A teraz znów widać, że wraca do agresji. I mam wrażenie, że wplątuje w to D.O. tak jak było kiedyś.
Pokiwałam głową. Nie wierzyłam w to co mówi mi Xiu.
- Niemożliwe. - odpowiedziałam
- Sisi, ja wiem, że chciałabyś żeby było inaczej, każdy z nas by chciał.
- Kiedy ostatnio był ze mną nie zachowywał się tak jak mówisz. - stwierdziłam
- Chciałbym żeby się uspokoił, bo wszyscy zaczynają się martwić o Chana, a zwłaszcza o D.O. Więc wracając do sytuacji, która dzieje się tutaj. Jak to jest, powiedz mi ?
- Kiedy pierwszy raz nocowałam tutaj, następnego dnia rano schodząc na dół usłyszałam kłótnię D.O. i Chana w kuchni. Chan twierdził, że D.O.... - zatrzymałam się. Xiu wbił we mnie swój wzrok. - , że D.O. mnie pierzył. - wyszeptałam.
- Co ? - uniósł się Xiumin - Kai wie ?
- Nie. I może lepiej, że nie wiem.
- Chan przesadza. Pieprzony dupek. - Xiumin zacisnął pięści. - Nie lubię przemocy, ale zaraz pójdę i mu przywalę.
- Spokojnie Xiumin. - położyłam mu rękę na kolanie. - Przeprosił mnie już. Za to od tego czasu D.O. się do mnie nie odzywa. Unika mnie jak ognia, a kiedy Chan na Niego spojrzy D.O. wychodzi. Może on się go boi.
- D.O. jest młodszy. Chan robił wiele głupot i do wielu rzeczy był zdolny się posunąć. Nie wiem jak jest teraz, ale przypuszczam, że znów coś złego zaczęło się pomiędzy nimi dziać.
Zamyśliłam się. Musiałam porozmawiać z D.O. i przemówić do rozsądku Chanowi. Nagle z dołu zaczęły dobiegać nas krzyki. Zerwaliśmy się z Xiu z łóżka i szybko zbiegliśmy na dół. Stanęłam nagle przed wejściem do salonu i moje serce na chwilę się zatrzymało. Kai i Tao próbowali przytrzymywać Chanyeola, który krzyczał na leżącego D.O. W moich oczach zakręciły się łzy.
- DOSYĆ ! - krzyknęłam i wybuchnęłam płaczem. Cała akcja jakby zatrzymała się w czasie. Patrzyli na mnie, oprócz D.O., który próbował się podnieść. Zaczęłam się trząść. - Wy pieprzeni idioci. -
powiedziałam i pokręciłam głową. Przykucnęłam do D.O., na jego twarzy malowało się zdezorientowanie i ból. Z rozciętej wargi leciała krew.
- O matko, D.O. - spojrzałam mu w oczy. Moje serce pękło po raz kolejny. - Chanyeol, jak mogłeś. - podniosłam się i podeszłam do Niego. Patrzył na mnie zimnym i bezlitosnym wzrokiem, nagle jego oczy błysnęły i momentalnie zmieniły głębię, na spokojną. - Myślałam, że to co powiedziałeś w kuchni na prawdę pociągnie cię do zastanowienia się nad sobą.

*Chanyeol*
- Zawiodłeś mnie. - powiedziała po czym uderzyła mnie w twarz. Kobieta, o którą walczyłem wybrała kogoś innego. Złość, którą chowałem w sercu zmieniła się w smutek. "Zawiodłeś mnie" odbiło się echem w mojej głowie.

*Sisi*
Razem z Xiu złapałam D.O. pod ręce i przekazałam do Tao. Chłopaki zaprowadzili go do pokoju, a ja stałam na środku salonu z Kaiem i Chanem. Wpatrywałam się w podłogę, kiedy Kai złapał mnie za ramię.
- Ja idę i na prawdę nie chcę się o Ciebie bać, więc proszę wróć do Siebie. - wyszeptał mi do ucha.
- Dam sobie rade. - odpowiedziałam mu cicho. Kai pogłaskał mnie po barku i wszedł na górę.
Chanyeol opadł na podłogę i schował twarz w dłoniach. W ty momencie nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Nienawidziłam go, ale coś ciągnęło mnie nadal w jego stronę. Podeszłam do Niego bliżej i usiadłam naprzeciwko.
- Nienawidzę się. - powiedział i smutnymi oczyma spojrzał w moją stronę. - Ta zazdrość wyżera mnie od środka.
- Ale dlaczego D.O. ? - zapytałam.
- Bo to on jest twoim pieprzonym faworytem. Od zawsze nim był. - powiedział i złapał się za włosy. Milczałam. - Ja cię kocham. - wyznał cicho, a po jego policzku spłynęła łza. Przysunął się do mnie i delikatnie pocałował. Serce zabiło mi mocniej, a czas stanął. Oderwał się ode mnie, wziął mnie za rękę i obydwoje wstaliśmy. Nagle złapał mnie za biodro i przyciągnął mocno do siebie. Zaczął delikatnie muskać moje usta, po czym pocałunki stały się coraz mocniejsze. Złapał mnie za pośladki i oplótł sobie moje nogi wokół swoich bioder. Na chwilę przestał mnie całować i spojrzał w moje oczy. Widziałam rosnące pożądanie w jego wzroku. Nagle żołądek podskoczył mi do gardła, zaczęłam się szarpać.

Brak komentarzy: