czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 3.

*dwa dni później; przedpołudnie*
Nadszedł dzień pogrzebu. Wstałam dziś z okropnym bólem serca, do tego od dwóch dni nie mogłam pozbyć się cichego szumu w głowie. Czułam się okropnie, psychicznie jak i fizycznie. Mało jadłam i zaczęłam tracić powoli na wadze, co miało swoje konsekwencje. Mało spałam, miałam podkrążone oczy, zapadnięte policzki i nie miałam siły przesunąć nogi do przodu przy najmniejszym kroku. W tej chwili szłam chodnikiem z Cristabell i Jasperem. Mój wzrok wbiłam w mijaną kostkę chodnikową.
- Sisi ? - zapytała Cristabell
- Słucham ?
- Dobrze się czujesz ? Jesteś strasznie blada. - stwierdziła Crista
- Dobrze. - pokiwałam głową. - Nie martw się. - posłałam jej sztuczny uśmiech. Weszłam do kościoła. Od razu uderzył we mie płacz Vette. A chwilę potem ogarnęła mnie panika i oblała fala gorąca, w tym właśnie momencie patrzyłam na trumnę. Jasper i Crista poszli kawałek dalej, a ja nadal stałam na wejściu. Jase wrócił się do mnie, a Crista poszła do Vette.
- Co się stało ? - zapytał cicho
- Nie dam rady. - powiedziałam ledwo łapiąc powietrze. Serce coraz bardziej mnie bolało i z trudem łapałam oddech.
- Kochasz go ? - zapytał Jase. Spojrzałam w jego błękitne oczy i rozpłakałam się jak dziecko. Jase otarł mi łzy z policzków, mocno złapał za rękę i zaczął prowadzić w kierunku trumny. Naciągnęłam okulary przeciwsłoneczne na oczy i szłam za nim. Czym bliżej trumny byłam, czułam się gorzej. Serce przyśpieszyło mi jeszcze bardziej. Zobaczyłam twarz Jima, prawie przestając oddychać. Wyglądał tak spokojnie. Popatrzyłam na osoby obok trumny. Vette, jej mama, tata, moi i Jego przyjaciele. Każdy oprócz mojego Jima miał wykrzywioną twarz w smutku i zaczerwienione oczy. Sama nie mogłam powstrzymać się od płaczu. Położyłam różę przy trumnie i podeszłam bliżej. Łzy ciekły mi po policzkach. Z kieszeni marynarki wyjęłam srebrny łańcuszek. Ścisnęłam go mocno w ręce.
- Miałam Ci to dać za kilka dni. Z okazji tylu lat wspaniałej przyjaźni i rozpoczęciu czegoś innego niż przyjaźń. - powiedziałam cicho. - Przepraszam.
Położyłam łańcuszek na Jego złożonych rękach i odeszłam od trumny. Oblewały mnie fale ciepła i zimna na przemian, a serce gnało. Złapałam się ławki i wzięłam głęboki oddech.
- Chodź. - powiedział mi do ucha Jase i wyprowadził mnie pod ramię z kościoła. Usadził mnie na ławce.
- Oddychaj powoli. - powiedział. Próbowałam się dostosować do zalecenia, ale nie wychodziło mi to za dobrze. - Może idź do domu, co ?
- Nie. - odpowiedziałam
- Źle się czujesz. On by zrozumiał. - powiedział Jasper
- On nigdy mnie nie zostawiał. Ja go też nie zostawię. - odpowiedziałam.
Przetrwałam pogrzeb. Wróciłam do domu. Przez cały weekend z nikim się nie widziałam i nie kontaktowałam. Schudłam już 3 kilogramy i nadal nie pozbyłam się szumu. Kiedy zaczął się ostatni tydzień szkoły, nie miałam nawet ochoty żyć.






~ To straszne, przestać kochać zmarłego dlatego, że umarł ~

1 komentarz:

Unknown pisze...

Świetny, nie mogę doczekać się następnego <3 !
Matko, zmuś Ty tą dziewczynę do jedzenia, matko :3 ♥