wtorek, 10 marca 2015

Rozdział 4.

*zakończenie roku szkolnego*
Wychodząc z domu, nie myślałam o niczym innym jak o wyjechaniu na kilka dni i odpoczynku. Cały czas chudłam. W tej chwili ważyłam 43 kg przy wzroście 170 cm.
Kości widocznie wystawały, obwód biustu też zmalał, a nieustający szum w głowie nie pozwalał mi spać. Skrzynka na maile była zapełniona, a telefon dzwonił co jakiś czas. Jednak żadno z moich "przyjaciół" nie odwiedziło mnie w tym tygodniu. Tylko Jase był u mnie raz od czasu pogrzebu Jima. Włożyłam więc kask na głowę i ruszyłam do szkoły. Kilka minut przed oficjalnym zakończeniem odebrałam świadectwo i chciałam jak najszybciej zniknąć. Wychodziłam ze szkoły kiedy ktoś szarpnął mnie za łokieć.
- Sisi, co się z Tobą dzieje do cholery ? - zapytała dziewczyna. Jej ton był opanowany, mimo, że było w nim czuć nutkę złości.
- Nic. - odpowiedziałam
- Dziewczyno, jak Ty wyglądasz ? - zapytała
- Mogłabyś mnie chociaż trochę zrozumieć ! - krzyknęłam na nią ze łzami w oczach. Crista pociągnęła mnie do siebie i mocno przytuliła.
- Ja, - przerwała - przepraszam.
Otarłam łzy.
- Ok. - odpowiedziałam
- Pójdziemy dziś na imprezę kończącą rok szkolny do Roberta ? - zapytała
- Mam żałobę. - odpowiedziałam
- Sisi, nie musisz się bawić, nie musisz pić, nie musisz mieć świetnego humoru, po prostu chcę cię wziąć trochę do twoich znajomych. Potowarzysz mi, proszę. - powiedziała Crista - Nie możesz siedzieć cały czas w domu i płakać. Pamiętaj o nim w swoim sercu, a będzie przy Tobie już na zawsze. Nie odcinaj się od tych, którzy też kochają Ciebie.
Miała trochę racji. Odcinałam się od moich przyjaciół, mimo wszystko zezłościłam się.
- Tak ? - zapytałam ironicznie - To dlaczego Ci wszyscy kochający mnie ludzie nie odwiedzili mnie przez ten tydzień ?
Cristabell zwiesiła głowę.
- Właśnie. - odpowiedziałam
- Przepraszam cię za wszystko, ja tylko chcę Ci pomóc. Nie chcę żebyś odcięła się od wszystkich. - powiedziała smutna - Nawet ode mnie.
- Ok, pójdę. - powiedziałam, odwróciłam się i wyszłam ze szkoły. Cristabell wybiegła za mną.
- Sisi ? - zapytała ze schodów
- Tak ? - odwróciłam się
- Mogę do Ciebie wpaść za 2 godziny ? - zapytała z lekkim uśmiechem.
- Pewnie. - odpowiedziałam - Pa.
Odwróciłam się, wsiadłam na motocykl i wróciłam do domu.

*wieczór*
Usiadłam przy stole z Cristabell. Zaczęłyśmy jeść. Już po dwóch gryzach kanapki miałam dość. Odłożyłam więc niedokończoną kanapkę i zaczęłam pić herbatę, co egzekfowało u nas zakończenie posiłku. Cristabell spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Skończyłaś ? - zapytała zdziwiona. Nigdy nie potrafiłam skończyć na jednej, czy nawet trzech  kanapkach.
- Tak. - odpowiedziałam
- Kochana, na prawdę musisz zacząć więcej jeść. - powiedziała kiwając głową
Krytyka - pomyślałam. Przyzwyczaiłam się do tego. Tylko On jeden mnie nie krytykował.
Przełknęłam ślinę bardzo głośno i dokończyłam herbatę.
Cristabell zrobiła to samo i wróciłyśmy na górę. Było już po 19 więc Criss zaczęła szykować się na imprezę.Ja mimowolnie usiadłam na łóżku i patrzyłam jak moja koleżanka wybiera kilka nowo kupionych sukienek. W chwili była już gotowa, a ja nadal siedziałam na łóżku.
- Sisi, co się stało ? - zapytała, siadając obok mnie.
- Widzisz, jakoś nie cieszę się z imprezy. - powiedziałam - Nie mam powodu żeby cokolwiek świętować.
- Sisi, jeśli nie czujesz się na siłach, nie jedź. - powiedziała. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon.

Brak komentarzy: