Obudziło mnie wycie jakiegoś zwierzęcia. Podniosłam ciężką głowę i potarłam czoło. Ból pulsował i nie dał mi nawet pomyśleć. Przez chwilę byłam spokojna, rozejrzałam się. Nawet się uśmiechnęłam, kiedy dotarła do mnie bolesna rzeczywistość. Podniosłam się z zimnego piasku, zabrałam kask i wróciłam na motocykl.
Przekręciłam kluczyki w stacyjce i wciskając manetkę do końca, wjechałam na główną drogę. Po kilku minutach byłam już w barze 24/7. Załamana zamówiłam kolejkę. Później jeszcze jedną, następną i jeszcze kilka kolejnych. Przy 6 kieliszku smutek mnie dobił. Rozpłakałam się, zwracając tym samym uwagę barmana.
- Wszystko w porządku ? - zapytał, podchodząc do mnie za barem.
- Tak. - odpowiedziałam trzeźwo i otarłam łzy.
- Może pani w czymś pomóc ?
- Tak, proszę mi nalać jeszcze raz tego samego. - odpowiedziałam i wyjęłam telefon. Zajrzałam do kontaktów, przejeżdżając listę kilka razy. W końcu wybrałam zieloną słuchawkę przy jednym z nich.
- Kurwa, jest 2 w nocy ! - powiedział zły chłopak.
- Jase, przepraszam. - wydukałam.
- Sisi, co się stało ? - zapytał już spokojniej.
- Nie chcę żyć. - powiedziałam, wypijając kolejny kieliszek.
- Coś Ty piła ? - zapytał znów złym głosem.
- Jase, Jim nie żyje. - rozpłakałam się.
- Co Ty gadasz ? - zapytał zaniepokojony Jase. - Gdzie jesteś ?
- W barze. - odpowiedziałam i się zaśmiałam. Wypiłam kolejny kieliszek.
- W jakim ? - zapytał zły
- Like. - odpowiedziałam. - Jase, zabiję się.
- Sisi, zostań tam. - powiedział - I nawet nie wasz się wsiadać na motocykl.
- Pa. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Kilka następnych kolejek dało mi do zrozumienia, że wszystko stało się mdłe. Zapłaciłam za to co wypiłam, wzięłam kask i zataczając się, wyszłam z baru. Droga na parking za budynkiem była krótka, a ja byłam pijana. Dojście tam zajęło mi więcej czasu niż myślałam.
Doszłam do motocykla i próbowałam na niego wsiąść. Kiedy mi się to udało nie miałam już siły. Zamknęłam oczy i założyłam kask omdlałymi rękoma. Nagle ktoś złapał mnie za rękę z kluczykiem. Odwróciłam powoli głowę w kierunku tego popaprańca.
- Sisi, pojebało cię ?! - wrzasnął na mnie chłopak
- Od dawna. - powiedziałam, a raczej wydukałam jak małe dziecko.
- W jakim Ty stanie jesteś. - Jase pokręcił głową, po czym wziął mnie pod ręce i przewiesił przez ramię. - Śmierdzi od Ciebie jak z gorzelni.
- Jase, zostaw mnie.
- Chyba w Twoich snach. Nie wierć się, nie zarzygaj mi kurtki i pozwól sobie pomóc. - odpowiedział.
Kręciło mi się w głowie i żołądek podchodził mi do gardła więc zamknęłam oczy pozwalając tym na to żeby Jase mnie niósł. Po chwili postawił mnie na moje chwiejne nogi i oparł o samochód.
- Dobrze się czujesz ? - zapytał
- Cholernie mi źle, do tego chyba będę zaraz wymiotować. - wykrzesiłam z siebie.
- Poczekaj. - powiedział i wyjął telefon. Odszedł na chwilę i zaczął z kimś rozmawiać ciągle zerkając w moją stronę. Żołądek podszedł mi do gardła i zwymiotowałam do kosza niedaleko samochodu. Jase włożył telefon do spodni i podbiegł do mnie.
- Trzymaj się. - powiedział i odgarnął mi włosy z twarzy. Po chwili zwymiotowałam pozostałości w żołądku i nie czułam się już tak źle mimo, że szum w głowie był denerwujący.
- Już ? - zapytał - Dojdziesz do samochodu ?
- Tak. - powiedziałam, ocierając usta. Odwróciłam się i zobaczyłam jak zbliża się do nas jakaś osoba. Obraz mi się rozmazywał więc dopiero z odległości kilku centymetrów, najwięcej metra od samochodu zobaczyłam, że to Robert.
- A co Ty tu robisz ? - zapytałam go
- Robert odprowadzi twój motocykl do domu. - powiedział Jase.
- Ok. - odpowiedziałam na odczepnego, nie miałam siły żeby o tym teraz myśleć.
Jase usadził mnie w fotelu, przekazał Robertowi kluczyki od moto i odwiózł mnie do domu.
Kiedy byliśmy już przy drzwiach, wprowadził mnie do środka i zaprowadził do pokoju.
Usiadł na łóżko, ja zrzuciłam przy nim ciuchy, przebrałam się i wskoczyłam pod kołdrę.
- Jase ?
- Tak ? - zapytał
- Zostań, proszę. - powiedziałam i rozpłakałam się.
- Sisi, nie płacz. - powiedział i mie przytulił. - Proszę, nie płacz.
Wtuliłam się w Niego płacząc. Ktoś musiał ze mną zostać. Samotność w tej chwili by mnie zabiła. Płakałam i tuliłam się do Niego jak do mojego ratunku, kiedy w momencie moje powieki stały się cięższe i odpłynęłam.
1 komentarz:
Matko <3 Świetny, czekam na kolejny <3 ^^ ♥
Prześlij komentarz