środa, 11 listopada 2015

Rozdział 11.

*ranek*
Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że znajduję się w swoim pokoju. Na wspomnienie wczorajszego spotkania z Kai'em na mojej twarzy pojawiał się szeroki uśmiech.
Wstając z łóżka potknęłam się o jakiś karton na podłodze. Kiedy spojrzałam na zapakowane pudełko moim oczom ukazała się malutka karteczka.
Odgięłam ją i zaczęłam czytać: "Wszystkiego Najlepszego mały aniołku.".
Uśmiechnęłam się i otworzyłam kartonik.
W środku znajdował się małe pudełeczko z przyczepioną kolejną kartką: "Przepraszam, że przez te wszystkie lata nie było mnie obok Ciebie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba"
W środku pudełeczka był przepiękny wisiorek. Założyłam go i przejrzałam się w lustrze. Po chwili zbiegłam na dół i usiadłam przy stole. Jedząc śniadanie, mama patrzyła na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Nie odezwałam się żeby darować sobie jej zbędny komentarz. Odchodząc od stołu jednak mnie zaczepiła:
- Mam do Ciebie prośbę. - Spojrzałam na nią wylewnie. - Weź proszę ciastka, które są w kuchni i zanieś je sąsiadom. Wprowadzili się kilka dni temu i miło było by przywitać ich w jakiś tradycyjny sposób.
- A Jo ? - zapytałam
- Poszedł na drugą zmianę do pracy i ma dziś nadgodziny. - odpowiedziała i jej wzrok powędrował w książkę, którą czytała.
- Dobra. - burknęłam pod nosem i wróciłam do pokoju. Po chwili namysłu, ubrałam się, wsadziłam telefon do kieszeni i zeszłam po ciastka.
Zabrałam kartonik z blatu pośpiesznie wychodząc z domu. Wchodząc na posesję naprzeciwko naszej, miałam mieszane uczucia. Ścisnęłam mocniej kartonik z ciastkami i ruszyłam przed siebie. Pukałam kilka razy do drzwi, ale nikt nie otwierał. Nacisnęłam na klamkę, drzwi otworzyły się i dom stanął otworem. Niepewnie weszłam do środka.
- Jest tu ktoś ?
Cisza, która mi odpowiedziała zachęciła mnie do wejścia dalej. Wnętrze wydało mi się nagle bardzo znajome. Wchodząc do kuchni odłożyłam ciastka na stole i zaczęłam się rozglądać. Do moich nozdrzy dotarł przepiękny zapach upieczonych, maślanych ciasteczek mamy.
- Chyba nikt się nie pogniewa jak się poczęstuję. - powiedziałam sama do siebie i rozpakowałam zawiniątko. Spojrzałam na ciastka i głośno przełknęłam ślinę.
Ciastka wyglądały bardzo zachęcająco i prosiły się o skosztowanie. Wzięłam jedno ciastko, później drugie i tak jeszcze 5 kolejnych, w
końcu zachciało mi się pić. Bez zastanowienia sięgnęłam do lodówki. Chwyciłam mleko, zamknęłam drzwi lodówki nalałam sobie go do szklanki i wzięłam spory łyk. Nagle usłyszałam chrząknięcie za sobą. Zatrzymałam się ze szklanką przy ustach, próbując przełknąć drugi łyk mleka. Odwróciłam się. Szklanka wypadła mi z rąk tłucząc się na podłodze, a ja stanęłam jak wryta z pełną buzią mleka.

------------------------------------------------------------------------------------------
* Aktualizacja bohaterów

Brak komentarzy: