- Sisi, uspokój się kochanie. Skąd to wiesz ? - zapytała
- Vette do mnie dzwoniła. - wydukałam, zasysając głośno powietrze.
- Ale jak to się stało ? - zapytała mama, głaszcząc mnie po plecach.
- Miał wypadek. - odpowiedziałam i otarłam łzy.
- Jak się czuje Vette ?
- Jest zdruzgotana. - znów się rozpłakałam.
- Sisi, chodź ze mną, zrobię Ci herbatę. - powiedziała mama.
- Nie. Muszę spotkać się z Cristą. - powiedziałam, próbowałam się ogarnąć. Uspokoić.
- Uważaj, proszę cię. - powiedziała mama i pocałowała mnie w czoło.
- Dam radę. - odpowiedziałam bez pewności, że tak będzie.
Pobiegłam do pokoju, przebrałam się i szybko zbiegłam na dół. Chwyciłam kluczyki i wyszłam do garażu. Wsiadłam na moto i po kilku minutach jechałam już do Bell.
Serce biło mi tak mocno, że bałam się o swoje życie. Nie mogłam pogodzić się z tym, że mnie zostawił. Znaliśmy się od małego (od mojego dzieciństwa). Pamiętam jak przynosił mi żelki. Kochałam go za jego oddanie naszej przyjaźni. W oczach zebrały mi się łzy, po kilku minutach zmieniłam zdanie. Zawróciłam na pobliskim parkingu i pojechałam z nadzieją znalezienia spokoju.
*30 minut później*
Ustawiłam motocykl niedaleko i z kaskiem w ręku udałam się na plażę. Mała, zarośnięta, dzika i odludna plaża. Tylko dla mnie i Niego. Nikt nie wiedział, że przesiadywałam z nim tam kiedy rzekomo udawałam się na zakupy. Usiadłam na piasku i patrzyłam na zachód słońca. Tyle cudownych chwil spędziłam z Nim.
Tak bardzo był mi bliski. Teraz jestem sama. Rozpłakałam się. Wiatr zawiał, a ja zaczęłam wspominać. Każda spędzona z Nim chwila była dla mnie skarbem. Poprawki do egzaminu na prawko. Kiedy uczył mnie chemii. I wtedy kiedy chciał mnie pocałować. Jak go odseparowałam na kilka dni, po tej sytuacji. I powrót do naszych spotkań. Już nigdy nie próbował mnie pocałować. Żałuję teraz, że mu wtedy na to nie pozwoliłam. Żałowałam, żałuję i będę żałować już zawsze. A teraz on nie żyje. Nurtuje mnie tylko jedno pytanie. Co takiego się stało na drodze nr. 23 od strony Herkimer ?